Generał Koziej: Byłem załamany, widząc, jak żołnierz trzyma parasol nad Misiewiczem

Generał Koziej: Byłem załamany, widząc, jak żołnierz trzyma parasol nad Misiewiczem

Generał Stanisław Koziej
Generał Stanisław Koziej Źródło: Newspix.pl / fot. Damian Burzykowski
Nie cichną kontrowersje wokół 26-letniego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie, na którym widać żołnierza trzymającego parasol nad Misiewiczem. Do sprawy w rozmowie z „Super Expressem” odniósł się były szef BBN generał Stanisław Koziej.

– Byłem załamany, oglądając zdjęcie, na którym żołnierz trzyma parasol nad Misiewiczem. To bardzo przykra sytuacja nie tylko z punktu widzenia tego urzędnika, który powinien wyczuwać proporcje. Oficer też powinien tę sytuację rozwiązać inaczej. Mógł cofnąć mikrofon pod namiot, mógł kogoś poprosić o to, by potrzymał parasol. Naprawdę nie wypada oficerowi, by trzymał parasol nad każdym urzędnikiem – tłumaczył w rozmowie z „Super Expressem” generał Stanisław Koziej. Zdaniem byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego „w ostatnich miesiącach obserwujemy naprawdę smutne rzeczy”. – Każdy żołnierz ma prawo do tego, by wyższy przełożony bronił go przed inwazją cywilnych urzędników. Co innego minister czy wiceminister, ale co innego inni urzędnicy, którzy uzurpują sobie prawo do cywilnej kontroli nad armią – podkreślił.

Zapytany o to, co w takiej sytuacji mógł zrobić żołnierz, generał Koziej przyznał, iż „żołnierz, jeżeli mówimy o zwierzchnictwie politycznym, ma tylko jedną formę protestu”. – Jeżeli mu coś każe minister, to może tylko podać się do dymisji, nie może się buntować. Akurat ten urzędnik (Bartłomiej Misiewicz - red.) nie jest przełożonym, więc żołnierz nawet powinien powiedzieć „nie”. Nie tak obcesowo, ale choćby „niech pan chwilę poczeka, ktoś przyjdzie i potrzyma parasol” – podkreślił były szef BBN dodając, że „oczywiście cywilowi można zasalutować, przywitać się, tego wymaga grzeczność, ale nie meldować, a już broń Boże witać z kompanią honorową, ponieważ jest to złamanie protokołu”.

twitter

Kontrowersyjny rzecznik MON

O Bartłomieju Misiewiczu było ostatnio głośno za sprawą nocnej imprezy w klubie WOW w Białymstoku, na której bawił się rzecznik MON. Szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza miał podjechać przed lokal luksusowym BMW. Przez całą zabawę towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz, którego sam Misiewicz miał przedstawiać jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej. Z przytaczanych przez „Fakt” relacji świadków wynika, że Misiewiczowi wręcz zależało na rozpoznaniu go przez uczestników imprezy.

Rzecznik MON już wcześniej wzbudzał wiele kontrowersji za sprawą m.in. powołania w skład rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej mimo braku wymaganych na to stanowisko kompetencji (Misiewicz zrezygnował później z tej funkcji – red.). Oburzenie wywołała również decyzja o przyznaniu mu Złotego Medalu za Zasługi dla Obronności Kraju. Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał prokuraturze przeprowadzenie śledztwa w sprawie tzw. nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego NATO w grudniu 2015 roku.

Czytaj też:
Limuzyna, ochroniarz, wódka dla wszystkich i podryw na pracę w MON. Misiewicz „królem życia” w białostockim klubie

Źródło: Super Express