Demonstracja pod hasłem „Nacjonalizm nie przejdzie!”. Doszło do starć z policją i pseudokibicami

Demonstracja pod hasłem „Nacjonalizm nie przejdzie!”. Doszło do starć z policją i pseudokibicami

Nacjonalizm nie przejdzie
Nacjonalizm nie przejdzie
Podczas sobotniej demonstracji pod hasłem „Nacjonalizm nie przejdzie” pod Starym Browarem w Poznaniu, starli się anarchiści i narodowcy. Wszystko skończyło się interwencją policji, która zatrzymała około 10 osób.

„16 marca w Poznaniu doszło do ataku na klubokawiarnię Zemsta. Napastnicy wybili szyby w drzwiach lokalu, rzucali kamieniami w okna, połamali stoły i krzesła, a do środka wrzucili race. Powodem tego ataku były poglądy inne niż nacjonalistyczne. 13 marca w Poznaniu doszło do ataku homofobicznego. Sprawca i jego znajomi nawet na komisariacie grozili i straszyli ofiary. Nie możemy pozostać obojętni. Nie możemy się godzić na takie zachowania i akty przemocy. Musimy wyrazić swój stanowczy sprzeciw i jednocześnie pełną solidarność z poszkodowanymi” – pisali w zapowiedzi wydarzenia organizatorzy z Federacji Anarchistycznej.

W sobotę zgromadziło się na ulicy Półwiejskiej kilkaset osób. Wśród demonstrujących był również prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. – Jestem przeciwnikiem nacjonalizmu, zwłaszcza w skrajnych, faszyzujących postaciach. Dlatego przyszedłem posłuchać poznaniaków, którzy przeciwko temu chcą zaprotestować – mówił prezydent. Mimo zabezpieczenia demonstracji przez policję, kiedy tylko się ona rozpoczęła, ze Starego Browaru wybiegła grupa narodowców i zaatakowała uczestników. Policja była zmuszona interweniować. W sumie na miejscu zatrzymano dziesięć osób, które niebawem mają usłyszeć zarzuty naruszenia porządku publicznego i nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Podczas akcji uszkodzone zostały przez cztery osoby drzwi do Starego Browaru. Osoby te odpowiedzą za zniszczenie mienia.

Jak informuje „Wyborcza” organizatorzy manifestacji uważają, że interwencja policji była nieadekwatna do sytuacji. Policja miała m.in. uniemożliwiać przez jakiś czas przepuszczenie manifestacji przed biuro Prawa i Sprawiedliwości. Ostatecznie kordon ustąpił pod naporem uczestników. Funkcjonariusze mieli także bardzo ostro zareagować na to, gdy jedna z protestujących dziewczyn weszła na drabinkę samochodu policyjnego. Policja miała wówczas zabrać dwie kobiety do radiowozu. Organizatorzy wciąż apelowali do tłumu, aby nie dał się sprowokować.

facebookfacebook

Źródło: Gazeta Wyborcza / tvn24.pl