Antoni Macierewicz zapowiadał odebranie stopni generalskich Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi w grudniu ubiegłego roku. – Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu, jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowymi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe – przekonywał. Zapewnił, że gdy tylko pojawi się taka możliwość prawna, generał Wojciech Jaruzelski straci stopień generała, choć nie uważa by słowo „degradacja było stosowne”.
– Ludzi, którzy popełnili zbrodnie przeciwko narodowi powinni mieć odebrane stopnie wojskowe. Czcimy ludzi takich jak Kukliński, czy Karski, którzy zostali awansowani do stopnia generała, a równocześnie takie stopnie szanujemy i akceptujemy u ludzi, którzy popełnili nie tylko zdradę, ale i zbrodnię. Ci, którzy popełnili zbrodnię powinni być pozbawieni stopni. Ja wobec Jaruzelskiego nie używałbym sformułowania generała. Zasłużył na potępienie przez historię i społeczeństwo – stwierdził.
Jak pisze w piątkowym wydaniu dziennik „Rzeczpospolita”, to że Macierewicz dotąd nic nie zrobił w sprawie degradacji wynika z faktu, że odebranie stopni generalskich obu panom wymaga przeprowadzenia zmian w ustawie o powszechnym obowiązku obrony. Według informacji „Rzeczpospolitej”, nikt nie spieszy się, by te zmiany wprowadzić. Powody mogą być różne. Dziennik pisze m.in. o spadającym poparciu społecznym dla PiS i obawie przed mnożeniem kolejnych wrogów. Przy tym przypomina, że podobny los dotyka również ustawę obniżającą emerytury żołnierzom służącym w PRL.