Lepper znów zaprzecza

Lepper znów zaprzecza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper po raz kolejny zaprzeczył doniesieniom niektórych mediów, że zrobił za granicą badanie DNA w celu stwierdzenia lub zaprzeczenia ojcostwa dziecka Anety Krawczyk.
"Te rewelacje to jest wciąganie mnie w następną aferę" - powiedział na konferencji prasowej w Koszalinie wicepremier.

Informacje o rzekomym badaniu DNA Andrzeja Leppera pojawiły się na łamach sobotniego "Życia Warszawy", w piątek podały je "Teleexpress" oraz "Wiadomości". "ŻW" twierdzi, że Lepper poddał się testowi DNA w Niemczech w Berlinie, gdzie przebywał na Międzynarodowych Targach Rolno-Spożywczych Zielony Tydzień, "Teleexpress" na miejsce badań wskazywał Holandię.

"W tej aferze chodzi o to, skąd Lepper miał materiał genetyczny pani Krawczyk i jej córki, czy Leper nie miał go przypadkiem z Instytutu Medycyny w Łodzi albo z prokuratury, a może podstępem pobrał ten materiał, co jest karalne. Otóż informuje państwa, że ja żadnych badań nie robiłem i nie musiałem robić, bo byłem pewny od początku, że nie mam z tym (tzw. seksaferą - PAP) nic wspólnego" - powiedział w Koszalinie Lepper.

Wicepremier zapewnił, że podda się badaniom genetycznym dopiero wówczas, gdy poprosi go o to prokuratura. "Ja żądam, żeby prokurator zwrócił się do mnie z wnioskiem o przeprowadzenie takich badań, czekam na taki wniosek" - podkreślił wicepremier.

Zapowiedział jednocześnie, że "gwarantuje" wszystkim dziennikarzom i gazetom opisującym tzw. seksaferę spotkanie w sądzie. "Jak dziś 'Wyborcza' może spojrzeć w oczy polskiemu społeczeństwu, kiedy wiadomo, że z tej afery może jakiś mały zarzut dla posła Łyżwińskiego będzie?" - pytał lider Samoobrony. "Podkreślam mały, bo im więcej ludzi jest przesłuchanych w tej sprawie, tym bardziej się ona rozmydla. Jakaś pani od jakieś pani coś słyszała, ktoś coś powiedział, ktoś się komuś zwierzył, tamten słyszał, ten widział, ale nie wie kiedy to było, gdzie to było, a wyszła afera, która wyrządziła nam wiele krzywdy, ze mnie zrobiono gwałciciela, zboczeńca i sadystę."

Lepper nie potrafił odpowiedzieć, czy przeciwko dziennikarzom i gazetom wniesie do sądu prywatny akt oskarżenia w sprawie karnej, czy tylko skorzysta z drogi cywilnej. " Możliwa jest droga cywilno-karna, nasi adwokaci nad tym pracują" - powiedział lider Samoobrony.

Wicepremier nie zamierza natomiast pozywać Anety Krawczyk. "Współczuję jej jako kobiecie, choć krzywdę nam zrobiła dużą, bo będzie musiała pod przysięgą powiedzieć przed sądem całą prawdę, do czego doprowadzą nasi adwokaci" - powiedział Lepper.

Pytany, czy poseł Łyżwiński ma szansę powrotu do Samoobrony, Lepper powiedział, że "jak sprawa zakończy się dla niego uniewinnieniem, to nikt przed nim drzwi nie zamykał i zamykać nie będzie, bo ma duże zasługi dla tworzenia struktur Samoobrony."

Lepper dodał, że systematycznie spotyka się Łyżwińskim, bo ten - według wicepremiera - jest w depresji.

Lider Samoobrony przyznał, iż nie niepokoi go brak decyzji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego co do wszczęcia śledztwa w sprawie kulisów tzw. seksafery. 11 grudnia ub.r. Lepper uznając, że ta afera to swoisty zamach stanu, zawiadomił ABW o podejrzeniu "usunięcia przemocą konstytucyjnego organu RP".

"Brak decyzji to dobra decyzja, bo oznacza, że ABW poważnie się nad tym zastanawia" - uznał Lepper.

4 grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z Anetą Krawczyk, byłą radną łódzkiego sejmiku wojewódzkiego z Samoobrony i dyrektorką biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta opowiedziała w nim, jak dostała pracę w partii w zamian za seksualne kontakty z Łyżwińskim i przewodniczącym Samoobrony Andrzejem Lepperem.

Niedługo po tym wywiadzie "GW" dotarła do dwóch innych kobiet, którym Łyżwiński miał proponować pracę w zamian za seks, oraz innych kilku osób, które miały o tym wiedzieć.

Andrzej Lepper nazwał publikacje "GW" prowokacją wymierzoną w koalicję i rząd. Prokuratur Krajowy Janusz Kaczmarek polecił Prokuraturze Okręgowej w Łodzi wszczęcie śledztwa w tej sprawie.

Aneta Krawczyk przekonywała początkowo, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński. Przeprowadzone na polecenie łódzkiej prokuratury badania DNA Łyżwińskiego w niemal stu procentach wykluczyły jednak, by był on ojcem tego dziecka. Mimo to 14 grudnia ub.r. Andrzej Lepper wykluczył Łyżwińskiego z Samoobrony. Lider partii wyjaśnił, że wykluczenie ma związek ze śledztwem dotyczącym molestowania seksualnego kobiet przez Łyżwińskiego.

ab, pap