Wszystko zaczęło się od słów prezydenckiej doradczyni Zofii Romaszewskiej, które padły podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Była opozycjonistka przypomniała, że podczas lipcowych demonstracji w obronie sądownictwa, widywani byli sędziowie Sądy Najwyższego. – Świeczki, z którymi występowali, są wysoce nie na miejscu. To powinno w moim przekonaniu po prostu usuwać z zawodu – mówiła Romaszewska.
Do sprawy powrócił na antenie Radia Zet Konrad Piasecki, który gościł Małgorzatę Gersdorf. Dziennikarz przypomniał I prezes SN, że wczoraj zarzekała się, że sędziowie Sądu Najwyższego „nie chodzili z żadnymi świeczkami”. Szybko zweryfikowali to internauci, którzy przypomnieli zdjęcia samej prof. Gersdorf uczestniczącej w demonstracjach.
twittertwitter
– Oczywiście, ja byłam pod Sądem Najwyższym wtedy, kiedy odbywała się ta demonstracja i wszyscy o tym wiedzą i wszyscy to widzieli – wskazała sędzia. Jak podkreślił, jej celem było jednak podziękowanie obywatelom, którzy „wspierali Sąd Najwyższy i sądy w ich walce o niezależność i niezawisłość sędziowską”.
Co ze świeczką? – Miałam świecę, bo wszyscy mieli i dostałam tą świecę – przyznała Gersdorf. – No poszłam podziękować. A że dostałam od wszystkich organizatorów tę świeczkę, było ciemno, no to wzięłam tą świeczkę. Ale to nie jest tak, że ja chodziłam i demonstrowałam z tymi świecami – tłumaczyła I Prezes SN. Jej wywód nie przekonał jednak internautów, którzy natychmiast zareagowali na kuriozalne twierdzenia Małgorzaty Gersdorf.
Galeria:
"Nie demonstrowałam ze świecami". Internauci odpowiadają Gersdorf