Norbert M. dorabiał wożąc pasażerów w ramach aplikacji Uber. Podczas kursu z klientem został zatrzymany do kontroli przez inspektora transportu drogowego oraz policję. Okazało się, że mężczyzna nie posiada licencji taksówkarskiej. W związku z tym, inspektor nałożył na niego karę w wysokości 10 tys. zł. Mężczyzna próbował odwołać się od tej decyzji do głównego inspektora transportu drogowego. Jego skarga została częściowo uwzględniona (w części dotyczącej braku taksometru), jednak wysokość kary nie uległa zmianie.
Norbert M. wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Mężczyzna miał wiele uwag odnośnie protokołu kontroli oraz stawianych mu zarzutów dotyczących m.in. art. 67 ustawy o transporcie drogowym, która mówi o tym, że kontrola z policją może być przeprowadzona z policją tylko wtedy, gdy istnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku ruchu na drogach publicznych.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie oddalił skargę uznając, że doszło do naruszenia prawa. W opinii WSA przewóz odbywał się w celach zarobkowych samochodem, który nie był oznaczony jako taksówka. Po ogłoszeniu wyroku Norbert M. przyznał, że za feralny kurs zarobił...10 zł.
Czytaj też:
Zaskakujące słowa Bosaka o Uber Eats. „Czy polska młodzież nie dałaby sobie z tym rady?”