Nosowska ma prawo wątpić

Nosowska ma prawo wątpić

Katarzyna Nosowska
Katarzyna Nosowska Źródło:Newspix.pl / ALEKSANDER MAJDANSKI
Kasia Nosowska powiedziała, że jest przeciwna aborcji, choć jest za tym, by kobiety o sobie decydowały. I rozpętała się dyskusja, bo na temat aborcji w Polsce nie można mieć cienia wątpliwości.

Dokładnie, w wywiadzie dla miesięcznika Uroda Życia, Nosowska powiedziała tak: - Powiem to pierwszy raz - jestem przeciwna aborcji. Chcę to wytłumaczyć. Jestem absolutnie za tym, by kobiety miały prawo same o sobie decydować, ale wiem też z własnego doświadczenia, że niektóre decyzje są potem bardzo ciężkie do udźwignięcia, a ich konsekwencje kaleczą duszę. Ja w duszę wierzę.

Wypowiedź Nosowskiej skomentował Aborcyjny Deam Team, grupa aktywistek wspierających kobiety, które chcą przeprowadzić aborcję, albo zrobiły to. - Auć! Katarzyno Nosowska - nie chcesz aborcji? To jej sobie nie rób, ale zaufaj decyzjom innych osób – napisały na Fecebooku. Pod postem wybuchła dyskusja czy Nosowska miała prawo to powiedzieć, dyskutowano też na profilach osób, które udostępniły post, o reakcji aktywistek na słowa Nosowskiej poinformowały portale.

Aborcja to pewniak, który zawsze porusza emocje. Zapalczywość dyskusji na jej temat pokazuje pewną prawidłowość: co do niej nie można mieć wątpliwości. Można być przeciw i nazywać kobiety, które miały aborcję morderczyniami dzieci nienarodzonych. Wtedy zyskuje się poparcie środowisk pro life i oburzenie pro choice. Można też postulować jej dostępność i dowodzić, że po aborcji czuje się ulgę, wtedy ma się poparcie tych z pro choice i oburzenie tych z pro life. Gorzej, gdy się nie czuło ulgi, ale jest się za dostępnością aborcji. Albo jest się za dostępnością, ale ostrzega się, że może to być bolesne przeżycie. Taki farbowany lis, który jest za, ale nie mówi nic o uldze ma najgorzej, na niego oburzone są obie strony barykady.

Tymczasem aborcja wywołuje bardzo mieszane uczucia, zarówno u kobiet, które ją przeprowadziły, jak i u tych, które tego nie zrobiły, ale wiedzą, że mogłyby stanąć przed takim dylematem, o raz u tych które wykluczają, że mogłyby to zrobić, ale dają to prawo innym. To jest cały wachlarz uczuć, które mogą się zmieniać wraz z wiekiem, sytuacją życiową, okolicznościami. Nie można zadekretować, że tych wątpliwości nie ma tylko dlatego, że walczy się o słuszną sprawę. Nie może tego robić ani jedna, ani druga strona. Prawo do aborcji to także prawo do uczuć z nią związanych. Zarówno do ulgi, jak i do żalu. I tego nie zmienią ani bilbordy z zakrwawionymi płodami, ani hasło: Aborcja jest Ok.

Czytaj też:
Australia. Ginekolog przez ponad 20 lat okaleczał pacjentki. Wycinał macice i jajowody