Gawłowski wyszedł z aresztu. „Żądam od prokuratury ujawnienia wszystkich dotyczących mnie dokumentów”

Gawłowski wyszedł z aresztu. „Żądam od prokuratury ujawnienia wszystkich dotyczących mnie dokumentów”

Stanisław Gawłowski
Stanisław Gawłowski Źródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Poseł Stanisław Gawłowskiego wyszedł na wolność w czwartek 12 lipca po godzinie 16. Zgromadzonych przed budynkiem aresztu dziennikarzy poinformował, że jest ofiarą gry politycznej i zapowiedział, że w dokumentach posiadanych przez prokuraturę nie ma żadnych obciążających go informacji. Jego słowa zarejestrowały m.in. kamery stacji TVN24.

Gawłowski, który w areszcie znajdował się od połowy kwietnia, miał kilka słów do przekazania dziennikarzom. Zapowiedział, że oczekuje od prokuratury ujawnienia wszystkich dotyczących go dokumentów. W przeciwnym wypadku sam skieruje w tej sprawie akt oskarżenia do sądu, co poskutkuje odtajnieniem wskazanych przez niego pism. – Państwo będziecie mogli zobaczyć, że w tych dokumentach nic nie ma – zapewniał. – Oczekuję, żądam wręcz od prokuratury, że te dokumenty zostaną państwu ujawnione, że państwo sami będziecie mogli zweryfikować, że stałem się elementem gry politycznej, a nie zwykłego, normalnego postępowania karnego – dodawał, podtrzymując swoje twierdzenia wygłaszane jeszcze w kwietniu.

Poseł PO mógł wyjść z aresztu dzięki zapłaceniu kaucji. Sąd Okręgowy w Szczecinie przychylił się do wniosku Prokuratury Krajowej, która chciała, by parlamentarzysta pozostał jeszcze w odosobnieniu. Uznał jednak, że Gawłowski będzie mógł wyjść z aresztu po wpłaceniu kaucji w wysokości 500 tysięcy złotych.

Sprawa Gawłowskiego

Prokuratura podawała, że ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław G. przyjął w swoim domu korzyść majątkową w postaci co najmniej 170 tysięcy złotych w gotówce od jednego z przedsiębiorców. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Wiceminister miał także nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, a dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji Tomasz P. jest obecnie jednym z głównych podejrzanych w tzw. „aferze melioracyjnej” i został tymczasowo aresztowany.