Smutek Zgromadzenia Narodowego

Smutek Zgromadzenia Narodowego

Andrzej Duda
Andrzej Duda Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Po posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego zwołanego z okazji 550-lecia parlamentaryzmu, który zbojkotowała opozycja pozostało rozczarowanie, że politycy zaprzepaścili taką dobrą rocznicę.

Od początku było wiadomo, że tę 550 rocznicy wyszukano trochę na siłę, przyjmując lokalny sejmik, o którym nie pamiętają nawet wytrawni znawcy historii, za początek naszego parlamentaryzmu. Ale skoro już to zrobiono to warto było jakoś przyzwoicie obejść tę uroczystość.

Tymczasem , zbojkotowały imprezę. Można powiedzieć, że niewiele straciły nie przychodząc w piątek na dziedziniec Zamku Królewskiego w Warszawie, żeby wysłuchać orędzia głowy państwa, bo było ono dosyć miałkie. W 90 procentach poświęcił je wydarzeniom historycznym. Pozostałe 10 proc. dotyczyło sytuacji bieżącej. Trudno się dziwić, że opozycja nie miała ochoty wysłuchiwać wynurzeń, iż parlament jest miejscem wymiany argumentów i szermierki na słowa. Wiadomo, że od pewnego czasu jest głównie miejscem wymiany epitetów. Ale kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Platforma Obywatelska, nie powinna się ustawiać do tego rzucania jako pierwsza, bo to ona rozpoczęła proces ograniczania debaty parlamentarnej i zastępowania jej pyskówką. Z drugiej strony PiS dzielnie postępowało drogą wytyczoną przez poprzedników, więc po co mówić o sporze jako idei parlamentaryzmu.

Może prezydent powinien się też powstrzymać od uwag, że należy szanować wybraną władzę, bo na szacunek trzeba sobie zapracować. Nie przysługuje tylko z tytułu wygranych wyborów. Jednak filmik, która wypuściła PO z okazji 550-lecia parlamentaryzmu — kolorowy, miły świat do wyborów parlamentarnych w 2015 roku i czarno biały, agresywny po tych wyborach – jest do tego stopnia nieuczciwy, że aż żenujący. Wystarczy przypomnieć kordony policji, które odgradzały Sejm od demonstrantów w czasie debaty nad podwyższeniem przez koalicję PO-PSL wieku emerytalnego, a także niewpuszczenie na tę debatę Solidarności, by zedrzeć trochę lukru z tego obrazka.

Był jednak i jasny punkt obchodów – wbrew przewidywaniom prezydent nie wspominał o referendum konstytucyjnym, choć posłowie PiS z góry się na to zżymali. Spodziewali się, że  wykorzysta okazję, by przed podjęciem przez Senat decyzji w sprawie referendum jeszcze raz wspomnieć o idei konsultacji konstytucyjnych. Tymczasem przynajmniej oni nie mieli dylematu czy klaskać po orędziu głowy państwa, czy tylko markować aplauz.