Chodzi o zdarzenie, które w mediach społecznościowych opisał amerykański polityk Dov Hikind. 29 lipca krakowska policja miała się dopuścić pobicia Amerykanina żydowskiego pochodzenia. Mundurowi rzekomo bez powodu mieli zakuć zwiedzającego synagogę mężczyznę, następnie mieli pokazywać w jego kierunku na komendzie hitlerowski gest „Sieg Heil”.
twittertwitter
Yaakov Gluck, który miał zostać poszkodowany, stwierdził, że został aresztowany w biały dzień na dziedzińcu przed Synagogą Kupa, na ulicy Miodowej w Krakowie. W rozmowie z amerykańską prasą, w czasie zatrzymania pokazywał on jedynie zwiedzającym okolice Synagogi Kupa.
Wirtualna Polska rozmawiała z rzecznikiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastianem Gleniem. Jego zdaniem medialne zeznania Glucka odbiegają od rzeczywistości. – Do interwencji doszło 29 lipca o godzinie 16:30. Odbyła się ona na prośbę pracownicy synagogi, która wezwała nieumundurowany patrol z prośbą o uspokojenie krzyczących i awanturujących się dwóch pijanych mężczyzn. Jednym z nich był Polak, drugim obcokrajowiec – wyjaśnił rzecznik. Potem mężczyźni mieli zacząć obrażać funkcjonariuszy, po czym wywiązała się bójka. Obaj mężczyźni trafili na komisariat na ulicy Szerokiej. – Polak po okazaniu dokumentów został wypuszczony, obcokrajowiec wyszedł około 21:30 – wyjaśniał Gleń. – Cały czas wyzywał policjantów w języku angielskim, odmawiał współpracy – dodał.
Na pytanie, czy funkcjonariusze pokazywali Yaakovovi Gluckowi nazistowskie gesty, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji stanowczo zaprzecza. WP dowiedziała się nieoficjalnie, że zatrzymany Polak miał już wcześniej stawiane zarzuty znieważenia policjantów.
Czytaj też:
Policjanci na rowerach. Nietypowe patrole w Nowym Targu