„Rz”: Oskarżał ks. Jankowskiego o gwałt, jego wiarygodność budzi wątpliwości

„Rz”: Oskarżał ks. Jankowskiego o gwałt, jego wiarygodność budzi wątpliwości

Pomnik ks. Jankowskiego w Gdańsku
Pomnik ks. Jankowskiego w Gdańsku Źródło: Newspix.pl / MIROSLAW PIESLAK
Zeznania domniemanej ofiary ks. Henryka Jankowskiego są niewiarygodne – donosi „Rzeczpospolita”, której dziennikarz Wiktor Ferfecki dotarł do materiałów ze śledztwa. Mężczyzna oskarżał w przeszłości o gwałt zarówno prałata, jak i prominentnego polityka SLD. W obu przypadkach prokuratura odrzuciła jego twierdzenia.

Chodzi o sprawę Piotra J. W 2004 roku mężczyzna złożył zawiadomienie ws. gwałtu, do którego miało dojść w 1997 roku. Twierdził, że został wybrany spośród mężczyzn świadczących usługi seksualne przez oficera BOR, zawieziony rządową lancią do hotelu Sheraton w Warszawie i brutalnie zgwałcony. Oprawcą miał być jeden z prominentnych w tamtych czasach polityków SLD.

Wersję wydarzeń, którą w 2006 roku przedstawił warszawskiej prokuraturze mężczyzna, odrzucili śledczy. Sprawa została umorzona, a prokuratura uznała, że Piotr J. zmyślił wszystko. Zeznań mężczyzny nie potwierdzają ani osoby, którym miał mówić o gwałcie – koledzy świadczący usługi seksualne i wolontariuszki, ani policjanci, którym miał usiłować zgłosić gwałt. Śledczy i świadkowie zgadzali się w jednym – mężczyzna ma skłonność do fantazjowania. W procesie na świadka powołano nawet Adama Rapackiego, byłego zastępcę komendanta policji. Piotr J. twierdził bowiem, że w styczniu 2015 roku osobiście informował go o gwałcie. Problem w tym, że Rapacki był wówczas oficerem łącznikowym policji w Wilnie, było to więc niemożliwe.

Ten sam mężczyzna jest teraz przedstawiany jako ofiara ks. Henryka Jankowskiego. Zeznania Piotra J. znalazły się m.in. w reportażu „Sekret Świętej Brygidy” z grudnia 2018 roku. Po publikacji „Gazety Wyborczej” wróciły kontrowersje wokół gdańskiego prałata i jego pomnika. Jak podkreśla „Rzeczpospolita”, mężczyzna jako jedyny oskarżał duchownego o najcięższe przestępstwo – gwałt. Śledczy mają jednak od lat wątpliwości co do jego wiarygodności mężczyzny. W 2004 roku, gdy prokurator umarzał śledztwo dotyczące gwałtu na nim, do którego miał w Gdańsku dopuścić się prałat Jankowski, biegły w swojej opinii podnosił argument, że Piotr J. leczył się psychiatrycznie. U mężczyzny diagnozowano m.in. ostrą psychozę, zaburzenia zachowania i nieprawidłowo kształtującą się osobowość o cechach dysocjacyjnych. Jeszcze bardziej jego wiarygodność dyskredytuje sprawa z Warszawy.

Czytaj też:
Zgłaszają się kolejne ofiary ks. Jankowskiego. „Są gotowe zeznawać”

Źródło: Rzeczpospolita