Płażyński broni kobiety zwolnionej przez Biedronkę. Chodzi o nagranie z Dulkiewicz kupującą wódkę

Płażyński broni kobiety zwolnionej przez Biedronkę. Chodzi o nagranie z Dulkiewicz kupującą wódkę

Kacper Płażyński
Kacper Płażyński Źródło: Newspix.pl / Piotr Matusewicz
Chociaż za wyciek nagrania z Aleksandrą Dulkiewicz w roli głównej miał być odpowiedzialny pracownik ochrony, pracę straciła także kobieta zatrudniona w sklepie. W jej obronie stanął Kacper Płażyński, który zwrócił uwagę na to, że pracownica padła „ofiarą politycznej wojny”.

Kilka tygodni temu wyciekło nagranie z jednego z trójmiejskich sklepów sieci Biedronka. Widać na nim prezydent Gdańska , która w towarzystwie ochroniarzy kupuje wódkę oraz coca-colę. Przedstawiciele Biedronki przeprosili za wyciek wideo, za który miał być odpowiedzialny jeden z pracowników ochrony zatrudniony przez agencję zewnętrzną. Onet przypomina, że Jeronimo Martins opublikowało oświadczenie w sprawie, informując o zwolnieniu ochroniarza. Pracę straciła także pracownica sklepu, którą teraz reprezentuje mecenas Kacper Płażyński, lider gdańskiego .

„Poszukiwano kozła ofiarnego”

Podczas konferencji prasowej były kandydat na prezydenta Gdańska zaznaczył, że w imieniu klientki złożył w sądzie „pozew przeciwko właścicielowi sklepów Biedronka”. – Moja klientka została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, za publikację filmu z panią prezydent Dulkiewicz. Tyle, że moja klientka nigdy tego filmu nie publikowała, ani w żaden inny sposób nie ujawniała tego nagrania – podkreślił . Dodał, że kobieta pracowała w sklepie 12 lat, a praca była dla niej „bardzo ważna”. – Stanowiła źródło utrzymania jej rodziny – podkreślił.

Płażyński twierdzi, że Jeronimo Martins nie przedstawiło żadnych dowodów na to, że to jego klientka opublikowała nagranie z Dulkiewicz w roli głównej. Wyjaśnił, że domaga się od sieci odszkodowania w wysokości trzykrotnej miesięcznej pensji pracownicy. Jego zdaniem kobieta padła „ofiarą politycznej wojny”. – Po opublikowaniu tych nagrań politycy związani z panią prezydent Dulkiewicz wywierali ogromną publiczną presję na to, by szybko pracowników Biedronki ukarać. Groźby w przestrzeni publicznej, silne naciski niewątpliwie miały wpływ na to, że ta sprawa nie została w sposób dostateczny przez firmę Jeronimo Martins zbadana i de facto poszukiwano kozła ofiarnego. Stała się nim się moja klientka – podsumował.

Szef gdańskiego PiS-u zaapelował także do Agnieszki Pomaskiej z PO oraz Aleksandry Dulkiewicz, by publicznie stanęły w obronie jego klientki. „Wzywam do okazania solidarności z niesłusznie pozbawioną pracy gdańszczanką” – napisał na .

facebookCzytaj też:
Magdalena Adamowicz: Startuję nie dzięki śmierci Pawła, robię to przez nią