Współwięzień z celi Dawida Kosteckiego samookaleczył się

Współwięzień z celi Dawida Kosteckiego samookaleczył się

Więzienie, zdjęcie ilustracyjne
Więzienie, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / lettas
Mariusz G., który w chwili śmierci Dawida Kosteckiego przebywał z nim w celi w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, samookaleczył się. Jak poinformowała rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej, nie była to próba samobójcza.

– Mariusz G., który w chwili śmierci D. Kosteckiego przebywał z nim w celi w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, dokonał samookaleczenia – poinformowała rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska. Dodała, że nie była to próba samobójcza. Słowa rzecznik cytuje Radio Zet na Twitterze. Do samookaleczenia miało dojść w ostatnią sobotę.

twitter

Dawid Kostecki nie żyje

Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Bokser miał powiesić się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku pod kocem. Od początku jego rodzina nie wierzyła w to, że popełnił on samobójstwo. Z kolei sekcja zwłok Kosteckiego, którą zleciła prokuratura, wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich.

W poniedziałek 19 sierpnia podczas posiedzenia zespołu śledczego PO w Sejmie, pełnomocnik rodziny Kosteckiego Jacek Dubois przedstawił „kilka elementów, które (...) wskazują, że doszło do działań z udziałem osób trzecich”. Zwrócił uwagę na kwestię portretu psychologicznego samobójców. Zaznaczył, że „na ogół to są działa związane z określoną sytuacją, albo z określonym portretem psychologicznym osoby, która jest nieakceptowana, która nie może znaleźć wyjścia. Tutaj żaden z tych elementów nie miał miejsca”.

– Nie było żadnych przesłanek, że coś takiego może się wydarzyć. Z relacji rodziny wynika, że doszło do jakiś zdarzeń w ostatnich dniach, które wywoływały u pana Kosteckiego niepokój. On się obawiał, że wokół niego coś się będzie działo – mówił Dubois.

Mecenas poinformował, że w imieniu rodziny zażądał powtórnej sekcji zwłok. Zwrócił uwagę, że na ciele boksera było krwiaki i otarcia, a to „najbardziej typowe urazy wynikające z ataku i obrony”.

Czytaj też:
Uwaga! TVN: Hanię zamordowano po domowym porodzie. „Pięć osób było w domu i nikt nic nie wie"

Źródło: Radio Zet / Wprost.pl