Były ksiądz, który gwałcił chłopców, nie wykazuje skruchy. Trafi do „ośrodka dla bestii"?

Były ksiądz, który gwałcił chłopców, nie wykazuje skruchy. Trafi do „ośrodka dla bestii"?

Więzienie, zdjęcie ilustracyjne
Więzienie, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / lettas
Były ksiądz Paweł Kania, który skazany za molestowanie i zgwałcenie kilku ministrantów, ubiegał się o przedterminowe zwolnienie. Wniosek został odrzucony. Po odbyciu kary może trafić do słynnego ośrodka dla najniebezpieczniejszych dewiantów w Gostyninie – podaje „Gazeta Wyborcza”.

O byłym już księdzu Pawle Kani stało się głośno po premierze filmu braci Sekielskich . W dokumencie przedstawiono przypadki, w których duchowni dopuszczali się nadużyć seksualnych.

W maju „GW” poinformowała, że w 2005 roku ks. Kania został zatrzymany przez policję, gdy proponował trzem nieletnim chłopcom 100 złotych za usługi seksualne. Był wtedy wikariuszem parafii świętego Ducha we Wrocławiu. Według świadków, ówczesny proboszcz miał informować o skłonnościach Kani abp. Gołębiewskiego. Gdy policjanci na plebanii znaleźli materiały z dziecięcą pornografią, ksiądz Kania został osadzony w domu dla księży emerytów. W kolejnych latach Kania prowadził katechezę dla dzieci w Bydgoszczy. W Miliczu duchowny również pracował z dziećmi. Z parafii usunięto go po tym, jak w 2010 roku zapadł prawomocny wyrok w sprawie zatrzymania z 2005 roku.

Trafi do ośrodka w Gostyninie?

Były ksiądz odbywa karę w więzieniu. Odsiadywanie wyroku kończy się 22 września 2021 roku. Paweł Kania ubiegał się o przedterminowe zwolnienie, ale jego wniosek został odrzucony. – Cele kary zdaniem Sądu nie zostały osiągnięte, a proces resocjalizacji wymaga dalszego utrwalenia – uznał rozpatrujący sprawę Kani sędzia Jerzy Nowiński. Z uwagi na to, że były duchowny nie wykazuje skruchy, po odbyciu kary może trafić do słynnego ośrodka dla najniebezpieczniejszych dewiantów w Gostyninie – podaje „Gazeta Wyborcza”.

Czytaj też:
Oskarżany o molestowanie ksiądz wciąż odprawia msze. „To obraza dla Boga i dla nas wiernych”

Źródło: Gazeta Wyborcza