Fiakrzy z Morskiego Oka skazani za znęcanie się nad końmi

Fiakrzy z Morskiego Oka skazani za znęcanie się nad końmi

Droga do Morskiego Oka
Droga do Morskiego Oka Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Lyko
Karę grzywny oraz nawiązkę muszą zapłacić dwaj fiakrzy, którzy zostali uznani przez Sąd Rejonowy w Zakopanem za winnych znęcania się nad końmi na drodze do Morskiego Oka.

Pierwszy woźnica Wojciech Ch. nie zastosował się do regulaminu obowiązującego przewoźników i nie przestrzegał obowiązkowych przerw w pracy zwierząt. Kiedy w lutym 2016 roku woźnica wykonał trzy kursy pod rząd tą samą parą koni, jeden z nich przewrócił się i nie miał siły wstać. Drugi oskarżony Jan W. zaprząc do wozu konia z pękniętym kopytem. Praca sprawiała mu ogromny ból. O rannym zwierzęciu obrońców praw zwierząt poinformowali turyści. Koń został wtedy odsunięty od pracy. Fiakier tłumaczył się niewiedzą, że pęknięte kopyto może sprawiać zwierzęciu ból.

Obaj fiakrzy, jeszcze przed rozprawą w sądzie, stracili swoje licencje. Stowarzyszenie Przewoźników na Drodze do Morskiego Oka, zgodnie ze swoim regulaminem, rozwiązało z nimi umowę. – Na trasie jest nas 60–ciu i zawsze może się trafić czarna owca – komentował sprawę Stanisław Chowaniec, prezes stowarzyszenia.

Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Sąd Rejonowy w Zakopanem uznał dwóch furmanów, którzy w 2016 roku prowadzili przewóz osób wozami konnymi na trasie do Morskiego Oka, winnymi znęcania się nad końmi. Mężczyźni muszą zapłacić karę grzywny oraz nawiązkę - środki finansowe trafią na konto Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. Według Katarzyny Topczewskiej, pełnomocnik Fundacji Viva!, która była w tej sprawie oskarżycielem, kara jest niewspółmierna do stwierdzonej przez sąd winy, dlatego rozważane jest wniesienie apelacji.

Czytaj też:
Chciała mieć oczy jak Popek, niemal oślepła. Tatuażyście grozi więzienie

Źródło: Rzeczpospolita