Śledztwo ws. zastrzelenia Gruszczyńskiego

Śledztwo ws. zastrzelenia Gruszczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wyjaśnia, czy policjanci, którzy zastrzelili we wtorek Michała Gruszczyńskiego podejrzanego o zabójstwo dwóch braci z Wołomina, nie przekroczyli swoich uprawnień. O wszczęciu śledztwa w tej sprawie poinformowała rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.

Jak wyjaśniła, jest to rutynowe postępowanie w takich sytuacjach. "Sprawdzamy, czy broń została przez funkcjonariuszy użyta zgodnie z obowiązującymi procedurami" - dodała.

Przepisy wynikające m.in. z rozporządzenia z 2005 r. nakładają na policjantów obowiązek krzyknięcia przed użyciem broni: "policja", wezwania ściganego do rzucenia pistoletu lub innego niebezpiecznego narzędzia, a jeśli nie podporządkuje się, należy krzyknąć: "stój, bo strzelam". Są jednak od tego wyjątki - sytuacje, z których wynika, że "wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia ludzkiego".

Gruszczyński zginął na stacji benzynowej, znajdującej się pomiędzy blokami mieszkalnymi niedaleko Ronda Wiatraczna w Warszawie. Jak powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, ten rejon był obserwowany przez funkcjonariuszy stołecznych i z CBŚ, ponieważ było to jedno z miejsc, w którym mógł ukrywać się poszukiwany.

Jak wyjaśnił, prowadzący obserwacje policjanci - po cywilnemu - w pewnym momencie zauważyli ubranego na czarno mężczyznę w kapturze. Jeden z nich udając pijanego, zbliżył się i rozpoznał Gruszczyńskiego. Wtedy funkcjonariusze krzyknęli do niego - "stój, policja", ten jednak zaczął uciekać. Gdy zabiegli mu drogę, wyciągnął pistolet maszynowy "Skorpion". Wtedy policjanci zaczęli strzelać. Przy ciele poszukiwanego znaleźli też ładunki wybuchowe -  200 g trotylu.

Tuż po akcji szef policji Konrad Kornatowski powiedział dziennikarzom, że "oględziny miejsca zdarzenia wskazują jednoznacznie, iż Gruszczyński po wyjęciu pistoletu maszynowego przeładował i odbezpieczył broń. "Czyli był zdeterminowany i chciał zrobić jatkę" - podkreślił.

Obława na Gruszczyńskiego trwała od soboty, kiedy to - według ustaleń funkcjonariuszy - zastrzelił na wołomińskim cmentarzu drugiego z braci Cz., 29-letniego Roberta. Prokuratura już 7 marca wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów zabójstwa - pierwszego z braci - Dariusza Cz. (pod koniec lutego w wołomińskim pubie), usiłowania zabójstwa i nielegalnego posiadania broni.

W tej sprawie w poniedziałek został zatrzymany Jan Z., ps. Cygan, który miał dostarczyć broń Gruszczyńskiemu. Prokuratura wnioskuje o jego areszt - postawiono mu zarzut nielegalnego posiadania broni.

pap, ss