W najnowszym wydaniu „Wprost” opisujemy historię Leonarda Kokosy, 72-latka podającego się za księdza, który wyłudza od obcokrajowców pieniądze za legalizację ich pobytu w Polsce. Kokosa twierdzi, że stoi na czele Suwerennego Zakonu św. Jana Jerozolimskiego. Jednak w 2011 roku taki związek wyznaniowy został wykreślony z oficjalnego rejestru Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Stworzył też fikcyjne seminarium, w którym obcokrajowcy po przybyciu do Polski mają studiować teologię czy filozofię. Taka uczelnia nie występuje w rejestrze Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ani w oficjalnej bazie naukowej POL-on.
O. Kokosa w rozmowie z Ukraińcami, Białorusinami czy Kirgizami powołuje się na wpływy wśród wysoko postawionych urzędników w Wydziale Spraw Cudzoziemców w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, który rozpatruje decyzje komu przyznać pobyt w Polsce. Kokosa bierze od obcokrajowców od 2 do nawet 6 tys. zł. Robi z nich zakonników w swoim fikcyjnym zakonie oraz studentów w nieistniejącym przy zakonie seminarium. W ich imieniu składa wnioski do urzędów, w których prosi o przyznanie im prawa do pobytu w Polsce, ponieważ cudzoziemiec został członkiem zakonu i chce podjąć naukę w seminarium. Na swojej stronie internetowej pisze, że w tym roku akademickim w jego uczelni kształci się 47 studentów różnych narodowości: białoruskiej, ukraińskiej, kirgiskiej, rosyjskiej czy wietnamskiej. Każdy dostaje fałszywą legitymację studencką ze zdjęciem, pieczęcią zakonu i datą ważności na 5 lat do przodu.
W materiale opisujemy też sytuację Michaiła, 22-letniego obywatela Białorusi. Chłopak był w trudnej sytuacji. Zaczął w Polsce studia, ale je przerwał. Stracił wizę. Kiedy wracał do rodziny na Białoruś, zatrzymano go na granicy. W kwietniu 2019 r. dostał zakaz wjazdu do Polski na 6 miesięcy. Do skorzystania z pomocy fikcyjnego księdza namówiła go koleżanka Tatiana, która również starała się o legalizację pobytu przez kontakty Kokosy. - Wziął od nas kolejne pieniądze. W sumie, we dwoje, daliśmy mu 1,5 tys. euro – mówi.
Kokosa obiecał, że decyzję o zakazie wjazdu do Polski odkręci. Do Komendanta Straży Granicznej w Terespolu zamiast Kokosy napisał jego znajomy, ojciec Alojzy Materek: „Bardzo proszę o cofnięcie decyzji aby nasz student mógł bezpiecznie i jak najszybciej przyjechać do Polski i kontynuować rozpoczęte studia w naszym Zakonnym Instytucie”.
I dzieje się cud. W październiku 2019 komendant wydał decyzję o cofnięciu Michaiłowi zakazu wjazdu do Polski. W uzasadnieniu zacytował pismo zakonu: „Bardzo zależy nam na tym właśnie studencie, gdyż rzadko zdarza się, aby ze zlaicyzowanej i skomunizowanej Białorusi młodzi ludzie z taką determinacją deklarowali swoją katolicką wiarę i chęć poświęcenia się służbie dla Pana Boga”. Michaił nigdy nie zamierzał zmieniać wyznania.
Straż Graniczna działała więc na wniosek zakonu, który nie istnieje. Nie zweryfikowała nawet, czy uczelnia, w której chłopak miał się uczyć, rzeczywiście prowadzi jakiekolwiek zajęcia. Spytaliśmy o całą sytuację rzecznika Straży Granicznej. Odmówiono nam komentarza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.