Helena Biedroń pisze do Andrzeja Dudy. „Nasze córki i nasi synowie to ludzie. Proszę, żeby pan ich nie krzywdził”

Helena Biedroń pisze do Andrzeja Dudy. „Nasze córki i nasi synowie to ludzie. Proszę, żeby pan ich nie krzywdził”

Konferencja mam osób LGBT
Konferencja mam osób LGBTŹródło:Facebook / Robert Biedroń
„To, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani. Krzywdzi też mojego syna, podobnie jak inne dzieci, których jesteśmy rodzicami, a politycy odbierają im człowieczeństwo” – napisała w liście do Andrzeja Dudy Helena Biedroń. Mama kandydata na prezydenta wraz z innymi mamami osób LGBT wystąpiła przed Pałacem Prezydenckim. Kobiety apelowały o zaprzestanie dehumanizacji i ich dzieci i skończenie ze szczuciem na nie.

facebook

Konferencja mam osób LGBT rozpoczęła się od odczytania listu mamy Roberta Biedronia, geja i kandydata na prezydenta RP. – Nazywam się Helena Biedroń. Przyjechałam tu z daleka, ale mam panu coś ważnego do powiedzenia: nie mogę milczeć, kiedy mojemu dziecku ktoś robi krzywdę. Tak jak ja jest pan rodzicem. Ojcem przepięknej i zdolnej córki. Jestem pewna, że bardzo pan ją kocha i jest pan z niej bardzo dumny. Wiem, że zrobi pan wszystko, żeby pańska córka była bezpieczna i szczęśliwa. Odda wszystko, żeby obronić ją przed wyzwiskami i przemocą, zasłonić przed pogardą i nienawiścią. Wiem i czuję to jako matka czwórki dzieci: Moniki, Krzysztofa, Rafała i Roberta. Najbardziej na świecie kocham ich – napisała mama kandydata na prezydenta.

Helena Biedroń zaznaczyła, że dla niej i innych matek to wystąpienie nie było łatwym. – Ale chcę panu powiedzieć, że to, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani. Krzywdzi też mojego syna, podobnie jak inne dzieci, których jesteśmy rodzicami, a politycy odbierają im człowieczeństwo. To są nie tylko nasi synowie, córki, ale często też bracia i siostry, członkowie naszych rodzin, nasi przyjaciele i znajomi. Panie prezydencie, boimy się o nasze dzieci. Nie chcemy ich stracić tylko dlatego, że ktoś – uznawszy, że nie są ludźmi, ich szczuje, pobije, zamorduje albo doprowadzi do samobójstwo. Zbyt często zdarza się, że tak też wygląda życie naszych dzieci w dzisiejszej Polsce – zaznaczyła.

„Złe słowa zabijają”

– Taka krzywda zostaje na całe życie. A czasami jest zbyt duża na życie naszych córek i synów. Złe słowa krzywdzą bardziej niż pieści i plucie. Złe słowa zabijają – mówiła Helena Biedroń. Zaznaczyła, że sama nie raz bała się o życie swojego syna. Przypomniała historie Dominika z Bieżunia i Wiktora z Warszawy, nastolatków, którzy popełnili samobójstwo, bo nie radzili sobie z szykanami i prześladowaniem z powodu orientacji seksualnej. – Pęka mi serce, kiedy myślę, jak dużo jest takich dzieci i takich matek. Panie prezydencie, mówi pan, że ludzie tacy jak mój syn to nie ludzie, bo nie kochają tak jak pan, i że to jest złe. Ale ja, kiedy patrzę na mojego syna, to nie widzę zła. Widzę jego uśmiech, czasami smutek. Wiem, że chce być szczęśliwy jak każdy człowiek – mówiła Helena Biedroń.

„Proszę, żeby pan nie ranił naszych dzieci”

– W imieniu innych matek proszę, żeby pan nie ranił naszych dzieci, nie krzywdził naszych dzieci – zaapelowała. – Jako głowa pąństwa ma pan możliwość czynienia rzeczy złych i rzeczy dobrych. Ma pan moc zmiany. Dlatego, jako matka, bardzo proszę, żeby pan przestał. Nasze córki i nasi synowie to ludzie, to nasze dzieci, które kochamy i nie możemy patrzeć dłużej na ich cierpienie – tłumaczyła Helena Biedroń. Mama Roberta Biedronia zaapelowała, by prezydent „stanął po stronie dobra”.

Czytaj też:
Wiec Andrzeja Dudy w Lublinie. Nagle za plecami prezydenta pojawił się ten napis