Skandaliczne zachowanie położnych. „Dawniej kobiety rodziły na sianie”

Skandaliczne zachowanie położnych. „Dawniej kobiety rodziły na sianie”

Szpital, zdj. ilustracyjne
Szpital, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / hxdbzxy
Mąż kobiety, która rodziła w jednym z rzeszowskich szpitali, opisał skandaliczne zachowanie pracujących tam pielęgniarek. Z relacji mężczyzny wynika, że położne zwracały się w nieuprzejmy sposób, a w odpowiedzi na informacje o silnych bólach i skurczu zalecały spacery po korytarzu.

Pan Mirosław, którego żona ze względu na stres poporodowy nie chce wracać do tych wydarzeń, rozmawiał z „Gazetą Wyborczą”. Pani Bożena trafiła do Szpitala nr 1 w Rzeszowie 20 sierpnia, ponieważ nie wyczuwała ruchów dziecka. Problemy rozpoczęły się już na izbie przyjęć, gdzie początkowe badanie wskazywało nieznacznie podwyższoną temperaturę, a dokładnie 36,7 st. C. Dopiero po namowach męża pacjentki pielęgniarki użyły innego termometru, który wykazał 36,4 st. C. – Całe to zamieszanie trwało około 40 minut, a przecież w przypadku braku ruchów dziecka każda minuta może okazać się cenna – mówił pan Mirosław.

„Dawniej rodziły na sianie”

Kobietę przyjęto na oddział położniczy, a ze względu na sytuację epidemiologiczną i brak odwiedzin, musiała sama nieść bagaż. Położne nie chciały jej pomóc stwierdzając, że „nie są bagażowymi” i nikt im nie płaci za noszenie toreb. Następnego dnia ginekolog zdecydował, że pani Bożena może rodzić. Wówczas pacjentce zrobiono lewatywę, zalecono unikanie jedzenia i sprawdzono rozwarcie, które było na trzy palce. – Po czym położna stwierdziła, że jednak nie będzie dziś porodu, i w godzinach popołudniowych kazano już żonie jeść normalnie, pomimo bardzo silnych skurczów – relacjonował pan Mirosław.

Nocą skurcze stały się silniejsze, a pani Bożena starała się uzyskać pomoc. Wówczas pielęgniarki miały mówić jej, że powinna pójść spać, ponieważ dzisiaj i tak nie urodzi. – Położna stwierdziła także, że rozwarcie jest tylko na dwa palce, a pani doktor musiała się pomylić, bo „jej palce są zbyt cienkie”. Żona została więc na kolejną noc w szpitalu. Czuła się fatalnie – przekazał mąż kobiety.

Kolejnego dnia skurcze stały się bardziej dokuczliwe. – W międzyczasie położna stwierdziła, że dawniej kobiety rodziły na sianie i nie wie, po co to całe zamieszanie – przekazał pan Mirosław. Po południu pani Bożenie zrobiono zastrzyk, który wywołał reakcję alergiczną. Miała przez to czerwoną twarz, co położna tłumaczyła efektami kąpieli. Problem w tym, że ciężarna nie brała wcześniej kąpieli.

Trzecia noc

Stan pani Bożeny pogarszał się, a podczas trzeciej nocy pobytu w szpitalu odczuwała silne skurcze i bóle krzyżowe. Wówczas położna zaleciła jej skakanie na piłce na korytarzu oraz spacery, przez co ciężarna „prawie mdlała z bólu”. Przed godz. 2 odeszły jej wody, na co otrzymała środki przeciwbólowe i zalecenie kolejnych spacerów. – Po zmianie personelu o godz. 7 podjęto decyzję o podaniu jej kroplówek ze względu na zbyt mocne osłabienie organizmu żony. Po czym po dwudniowej męce podano jej wreszcie środek mający przyspieszyć poród – powiedział pan Mirosław. Ostatecznie 23 sierpnia dziecko małżeństwo przyszło na świat, a dzięki profesjonalnej reakcji lekarza uratować je oraz jego matkę. W trakcie porodu w wyniku przemęczenia macicy doszło do krwotoku.

Co na to szpital? Kierownik kliniki Tomasz Kluz powiedział w rozmowie z „GW”, że oczekiwanie na przyjęcie pani Bożeny na oddział wydłużyło się ze względu na procedury epidemiczne. – Z powodu pandemii również wstrzymane są odwiedziny i porody rodzinne, co stwarza niewątpliwie trudności z transportem rzeczy osobistych pacjentek. Staramy się temu sprostać poprzez pomoc personelu w tej kwestii. Nie zawsze jednak, jak widać na tym przykładzie, to funkcjonuje – dodał.

Kluz wyjaśnił, że opisywane przez pana Mirosława odzywki położnych były „niedopuszczalne” oraz „chamskie”. – Przeprowadzę rozmowę z położnymi, które miały kontakt z panią Bożeną – obiecał kierownik kliniki, który podziękował dziennikarzom za interwencję.

Czytaj też:
Prof. Simon o epidemii COVID-19: Wywołana niechlujstwem Chińczyków

Źródło: Gazeta Wyborcza