Całe zdarzenie rozegrało się w minioną sobotę w warszawskiej dzielnicy Ursus. Ok. godz. 20:00 do prywatnego mieszkania weszli policjanci, by zainterweniować w sprawie flagi zawieszonej na balkonie. Właściciel mieszkania zawiesił tam bowiem polską flagę, na której domalowano błyskawicę – symbol Strajku Kobiet.
Jak podaje TVN24, powołując się na relację właściciela mieszkania, policjanci wtargnęli do pomieszczenia bez zgody i ściągnęli flagę z balkonu. W tym czasie w mieszkaniu przebywał mężczyzna i troje jego dzieci, którymi się opiekował.
Prokuratura wszczyna śledztwo
TVN24 informuje, że sprawa ma dalszy ciąg. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo z artykułu 137 paragraf 1 Kodeksu karnego, czyli w sprawie znieważenia polskiej flagi. Stacja powołuje się przy tym na informację, jaką zasięgnęła od rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak czytamy, śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś i zostało zainicjowane z zawiadomienia osoby prywatnej. Czyn, o jakim mowa, czyli znieważenie flagi podlega karze pozbawienia wolności do roku. Z kolei prawnik właściciela mieszkania poinformował TVN24, że w sprawie działań policji zostaje złożone zażalenie.
Policja utrzymuje z kolei, że właściciel wpuścił funkcjonariuszy dobrowolnie. Jak mówi stacji anonimowy oficer Komendy Stołecznej Policji, „trudno tu mówić o koniecznym, natychmiastowym działaniu polegającym na wejściu do mieszkania i zrywaniu flagi”. – Wystarczyłoby zrobić zdjęcia, później poddać ocenie, czy umieszczenie błyskawicy rzeczywiście znieważa flagę narodową. Nie takie rzeczy wypisują na flagach kibice i nie ma naszej żadnej reakcji – dodaje.
Czytaj też:
Apel o „święta bez pioruna”. Ponad 25 tys. osób poparło petycję do prezesa TVP