Makabryczne sceny pod Warszawą. Uwaga! Publikujemy drastyczne zdjęcia

Makabryczne sceny pod Warszawą. Uwaga! Publikujemy drastyczne zdjęcia

Widok, jaki zastali wolontariusze był porażający
Widok, jaki zastali wolontariusze był porażający Źródło: Facebook / OTOZ Animals Inspektorat Warszawa
Martwe psy, wygłodniałe i ledwo trzymające się przy życiu pozostałe zwierzęta, wszędzie odchody, brud, ślady krwi na ścianach i zwisające z sufitu sznurki przypominające szubienicę. To nie opis filmu grozy, a rzeczywistość, którą zastali pod Warszawą wolontariusze fundacji Zwierzokracja, Futrzaki oraz Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Animals w Warszawie.

Jak czytamy na stronie wolontariuszy na Facebooku, do interwencji doszło w minioną sobotę. Fundacja Zwierzokracja dostała zgłoszenie, by z prywatnej posesji zabrać kota, ponieważ jego właścicielka trafiła w ciężkim stanie do szpitala.

Kiedy wolontariusze zjawili się na miejscu, dokonali makabrycznego odkrycia. Jak podają, interwencji odmówiła wówczas , zatem z całą sytuacją musieli zmierzyć się sami. Jak opisują, na podwórku posesji znajdowały się trzy wygłodniałe psy. Po wejściu do domu okazało się, że to jeszcze nie koniec. Już po przekroczeniu progu mieszkania wolontariusze znaleźli zwłoki młodego psa w typie owczarka niemieckiego. „Smród padliny, odchodów na miejscu był nie do wytrzymania. Ściany zamiast farby pokrywała krew. Była dosłownie wszędzie!” – czytamy.

W piwnicy odkryto kolejne zwłoki psa

„Po zejściu do piwnicy doznaliśmy szoku. Mieliśmy wrażenie, że jesteśmy na filmowym planie najgorszego i dobrze przemyślanego horroru... Zwłoki kolejnego zagłodzonego psa leżały pod wiszącymi z sufitu sznurami, które wyglądały jak szubienice. Krew była wszędzie, na ścianach, podłodze. W workach znaleźliśmy nieprawdopodobną ilość kości zwierząt, niewiadomego pochodzenia. Wyglądało to tak, jakby właścicielka urządziła sobie w piwnicy istną salę tortur lub salę do przeprowadzenia uboju rytualnego sądząc po ilości krwi. Nie chcemy nawet myśleć ile zwierząt zginęło w tej piwnicy..”. – piszą dalej.

facebook

„Pytamy głośno – gdzie były służby, gdzie byli sąsiedzi?! Dom właścicielki znajdował się kilka metrów od domu burmistrza. Władze wiedziały, że kobiecie już kiedyś zostały odebrane zwierzęta. Co więcej, kilka dni wcześniej, z tego samego miejsca, zostały odebrane dwa psy do niesławnego schroniska w Wągrodnie. Finalnie, z posesji udało się odebrać cztery psy, które trafiły pod naszą opiekę. Nie znamy losu dwóch psów, które zostały umieszczone w schronisku w Wągrodnie” – czytamy na Facebooku wolontariuszy.

Wolontariusze podkreślają, że psy, które trafiły w ich ręce są w bardzo złym stanie. „Psy są wychudzone, odwodnione. Jeden jest niewidomy, kolejny z fatalnymi wyłysieniami pokrywającymi przynajmniej 70 proc. jego ciała” – podkreślają. Jak dodają, zbierają również środki na leczenie uratowanych zwierzaków, prosząc o choćby najmniejsze wsparcie.

Czytaj też:
Obroże Foresto przyczyniły się do śmierci 1700 psów? Wyjaśniamy, jak jest naprawdę

Źródło: WPROST.pl