Dziennikarze Onetu Edyta Żemła i Marcin Wyrwał opisali, powołując się na anonimowe źródło, że 9 stycznia doszło do gigantycznego wycieku danych na temat zasobów materiałowych polskiej armii. Wszystkie dane miały znaleźć się w sieci. Wyciek nastąpił najprawdopodobniej z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy – czytamy.
Onet: Gigantyczny wyciek danych z wojska. Wszystko jest w sieci
Wśród ujawnionych informacji znalazły się m.in. te dotyczące uzbrojenia, amunicji, części do maszyn bojowych, czy też specjalistycznego oprogramowania. Jak podaje Onet, bazę z newralgicznymi danymi mieli już pobrać użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin.
Zgodnie z publikacją Onetu, służby miały nie zauważyć wycieku natychmiast, a następnego dnia. Dane, które znalazły się w sieci, liczą 1 mln 757 tys. 390 zapisów. Dziennikarze precyzują, że dane te to informacje zawierające zarówno prozaiczne sprawy, takie jak liczbę mundurów, czy sztuk bielizny, jak i dane o F-16 i ciężkiej broni. Z dokumentów można się dowiedzieć nie tylko tego, co polskie wojsko posiada, ale i czego mu brakuje, lub który sprzęt jest niesprawny. Bazy odzwierciedlają stan zasobów armii aktualny na okres od czerwca do września 2021 roku – precyzuje Onet.
MON odnosi się do sprawy
Na publikację Onetu odpowiedziało Ministerstwo Obrony Narodowej. Resort nie potwierdza i nie zaprzecza publikacji, a jedynie podaje, że „sprawa jest analizowana”. „Trwa wyjaśnianie, czy doszło do wycieku oraz czy ujawniony plik faktycznie został wytworzony w Siłach Zbrojnych RP” – czytamy w komunikacie.
„Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy, np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy, czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP. Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy” – głosi pozostała część oświadczenia.
