Materiały IPN nie przesądzają o współpracy Miodka z SB

Materiały IPN nie przesądzają o współpracy Miodka z SB

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zgromadzony materiał nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków na temat ewentualnej współpracy prof. Jana Miodka z SB - uznała komisja do spraw zbadania problemu inwigilacji środowiska akademickiego Uniwersytetu Wrocławskiego. Wnioski komisji opublikowano w środę w "Przeglądzie Uniwersyteckim".

Uniwersytecka komisja informuje, że udostępniona (przez IPN - PAP) dokumentacja SB "ma charakter wewnętrzny, szczątkowy i została wytworzona bez wiedzy zainteresowanej osoby". W następnym akapicie komisja ocenia, że "zgromadzony dotychczas materiał nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków".

Z dokumentów, jakie zachowały się we wrocławskim IPN, wynika, że SB w kwietniu 1978 r. zakwalifikowała prof. Miodka jako kandydata na Tajnego Współpracownika, a w grudniu 1978 r. prof. został zarejestrowany przez SB jako TW. Wyrejestrowanie nastąpiło 11 lat później, w listopadzie 1989 r.

Jak tłumaczył dr Tomasz Balbus, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów wrocławskiego IPN, w sprawie prof. Miodka zachowały się jedynie dokumenty rejestracyjne SB. "Zachował się m.in. dokument, że wrocławska SB informuje centralę w Warszawie o złożeniu teczki prof. Miodka TW JAM w archiwach w listopadzie 1989 r." - mówił Balbus. Zaznaczył jednak, że nie zachowała się teczka pracy i teczka personalna TW JAM, nie można więc określić, na czym polegała ta współpraca i jaka była jej forma.

"Na podstawie zachowanych dokumentów można stwierdzić, że SB zarejestrowała Miodka jako TW JAM" - mówił Balbus. Pytany przez PAP, czy zdarzały się takie przypadki, aby SB rejestrowała kogoś jako TW bez jego zgody, powiedział, że nie spotkał się z podobnym działaniem. Według Balbusa, można było jednak zostać bezwiednie kandydatem na TW. "Wrocławscy funkcjonariusze SB zbierali kompromitujące materiały na daną osobę, kompletowali informacje i sprawdzali, czy nadaje się ona na TW" - mówił Balbus. Dodał, że aby zostać TW, trzeba było wyrazić zgodę i podpisać zobowiązanie do współpracy. Czasami SB odstępowała od pobrania pisemnej zgody na współpracę, zawsze jednak kandydat musiał mieć świadomość takiej współpracy.

Naczelnik z IPN wyjaśnił PAP, że nie można wykluczyć, iż część dokumentów z teczki pracy lub teczki osobowej prof. Miodka uda się odnaleźć w archiwach IPN. "Całej dokumentacji na pewno nie znajdziemy, ale część może odzyskamy" - powiedział Balbus. Przypomniał, że wrocławskie archiwa SB w latach 89/90 zostały bardzo "zmasakrowane". "Tu we Wrocławiu, zaraz po Warszawie dokonano największych zniszczeń, więc nasze archiwa są bardzo przetrzebione" - podkreślił.

Balbus zauważył, że prof. Miodka zarejestrował "cieszący się złą sławą wydział III" SB we Wrocławiu, który zajmował się m.in. rozpracowywaniem środowisk akademickich, zwalczaniem opozycji, podziemia i działaczy solidarnościowych czy innych opozycyjnych polityków.

Pod koniec kwietnia tego roku publicysta Grzegorz Braun oskarżył znanego językoznawcę prof. Jana Miodka o współpracę z tajnymi służbami PRL, nie powołując się jednak na żadne dokumenty. Informacji tych nie potwierdzał ani Miodek, który w jednym z oświadczeń kategorycznie zaprzeczył "tym rewelacjom", ani szef wrocławskiego Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu prof. Włodzimierz Suleja.

Kilka dni później rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Leszek Pacholski tłumaczył PAP, że uczelniana komisja historyczna ustaliła, iż "służby bezpieczeństwa nawiązały kontakt z prof. Miodkiem, ale nie można powiedzieć, że profesor nawiązał kontakt z nimi". Pacholski zabrał głos w sprawie profesora po tym, jak media podały, że we wrocławskim oddziale IPN znaleziono dwie puste teczki językoznawcy.

Ostatecznie w ubiegłym tygodniu prof. Miodek złożył do sądu pozew przeciwko Braunowi.

Prof. Jan Miodek jest polonistą, znanym językoznawcą, autorem książek o poprawności językowej. Od 20 lat prowadzi w telewizji publicznej program "Ojczyzna polszczyzna".

pap, ss, ab