Zapłakany 11-latek zapukał do drzwi nieznajomych. Prosił o pomoc

Zapłakany 11-latek zapukał do drzwi nieznajomych. Prosił o pomoc

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / DarSzach
11-latek ze Skrzypnego, który poprosił o pomoc nieznajomych ze wsi położonej 7 km od domu, trafił do placówki zastępczej. Chłopiec skarżył się, że był bity. Urzędnicy muszą jeszcze zdecydować, co stanie się z jego rodzeństwem – dwiema siostrami i bratem.

Sprawę opisuje Onet. W czwartek 18 sierpnia do jednego z domów w Zębie na Podhalu zapukał 11-latek. Roztrzęsiony chłopiec poprosił o coś do jedzenia i picia. Zapytany przez gospodarzy o to, co się dzieje, powiedział, że jego mama kolejny raz mocno go pobiła. Na miejsce wezwano policję. Dziecko jeszcze tego samego dnia trafiło do Szpitala Powiatowego w Nowym Targu, a po wykonaniu obdukcji okazało się, że na ciele są ślady pobicia.

– Ja oczywiście nie mogę zdradzić wyników badania, ale faktycznie potwierdzam, że była taka sytuacja – powiedział portalowi Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu. O sprawie zawiadomiono Sąd Rodzinny w Nowym Targu, lokalną prokuraturę oraz urzędników kilku jednostek.

11-latek przeszedł kilka kilometrów, by prosić o pomoc. Co z jego rodzeństwem?

11-letni Karol przywędrował do nieznajomych ludzi ze wsi Skrzypne, położonej około 7 km dalej. Chłopiec był wychowywany przez rodzinę adopcyjną, w której żył razem z siostrami (9 i 8 lat) oraz bratem (7 lat).

– Jak do tego mogło dojść, tego nie wiem — powiedziała Onetowi jedna z mieszkanek Skrzypnego. — To się wydawała naprawdę normalna rodzina. Ci ludzie mieli kiedyś własne dzieci, ale te zmarły. Wówczas stworzyli rodzinę zastępczą dla rodzeństwa czterech dzieci, które wcześniej odebrano jakimś narkomanom. Ludzie strasznie chwalili ich odwagę. By poświęcić się aż czwórce dzieci, z których każdy miał taką traumę, trzeba mieć naprawdę dużo siły i miłości. Tak myśleliśmy. Jak widać, prawda była inna – mówiła kobieta.

Nauczyciele już wcześniej informowali, że dziecku może dziać się krzywda. Karol przez 2-3 tygodnie opuszczał zajęcia, a nauczyciele zauważali na jego ciele siniaki.

– Przepraszam, ale nie chcę rozmawiać z mediami. Nie mam na to sił – powiedziała Brygida Strzęp, dyrektor Szkoły Podstawowej w Skrzypnem. — Bardzo tę sprawę przeżywam. Robię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc tym dzieciom. Dzieci są najważniejsze i nie mogą cierpieć. Żadne dziecko nigdy nie jest niczemu winne — dodała. O sprawie razem z inną nauczycielką informowała kuratorium oświaty.

Helena Gach, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szaflarach, poinformowała, ze rodzeństwo Karola zostanie na razie z rodziną. – Oczywiście cały czas sprawdzamy sytuację w tym domu. Po tym, co się wydarzyło, codziennie odwiedza go powołany asystent rodziny oraz pracownik socjalny. Jeśli uznamy, że pozostałe dzieci też trzeba przenieść w inne miejsce, zrobimy to niezwłocznie – zapewniła.

Karol decyzją Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nowym Targu trafił do specjalistycznej placówki. Jej pracownicy zaopiekowali się nim. – Pomożemy Karolowi wyjść z traumy, jaką przeżył –pob powiedziała Aneta Wójcik z PCPR.

Czytaj też:
Psychicznie i fizycznie znęcał się nad 3-latkiem. Został zatrzymany

Źródło: Onet.pl