Ambasador Rosji w Polsce „złapany” przez dziennikarzy przed MSZ. Udzielił kilku odpowiedzi

Ambasador Rosji w Polsce „złapany” przez dziennikarzy przed MSZ. Udzielił kilku odpowiedzi

Siergiej Andriejew
Siergiej Andriejew Źródło:PAP / Piotr Nowak
Ambasador Siergiej Andriejew w poniedziałek 3 października został pilnie wezwany do budynku polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Choć mówił, że nie chce odpowiadać na pytania dziennikarzy, kilku z nich udało się wcześniej uzyskać jego wypowiedzi.

O wezwaniu ambasadora Rosji w Polsce do MSZ poinformował wiceszef polskiej dyplomacji Marcin Przydacz. Na antenie TVN24 wyjaśniał, że jest to reakcja polskich władz na pseudoreferenda i próby włączenia części terenów Ukrainy do Rosji. Polityk zaznaczył, że nie jest to tylko działanie wyłącznie Polski. — Umówiliśmy się z naszymi kolegami na poziomie europejskim, że wszyscy mniej więcej w tym samym czasie, tego samego dnia przedstawimy takie stanowisko nas wszystkich wobec ambasadorów Rosji rezydujących w danych państwach — tłumaczył Marcin Przydacz.

Dziennikarze na przybycie rosyjskiego dyplomaty oczekiwali więc już przed gmachem MSZ. Andriejew nie chciał odpowiadać na ich pytania, ale wyrzucił z siebie kilka zdań, które zostały zarejestrowane przez reporterów. — Te cztery byłe terytoria Ukrainy na zawsze zostaną terytoriami rosyjskimi. To w żaden sposób nie jest złamanie prawa międzynarodowego, to akt samostanowienia – przekonywał.

Skonfrontowany, że Rosja swoimi ostatnimi działaniami łamie prawo międzynarodowe, ambasador zdecydowanie zaprzeczył. Stwierdził, że takie postrzeganie sprawy to jedynie prywatne zdanie dziennikarzy. — To stanowisko, które przedstawiam, to stanowisko Federacji Rosyjskiej, do której przyłączają się te terytoria — powiedział.

Dyplomatę spytano też o masowe próby opuszczenia Federacji Rosyjskiej przez mężczyzn, którzy boją się powołania do armii. — Niewiele osób opuszcza Rosję i ucieka przed wojną. Owszem, są osoby, które uciekają, ale w ten sposób nasze społeczeństwo oczyszcza się z tych, którzy nie są częścią naszego narodu – odparował Siergiej Andriejew.

Wojna w Ukrainie. Putin ogłosił aneksję czterech regionów

Rosja od 23 do 27 września zorganizowała nielegalne referendum na czterech okupowanych regionach Ukrainy. W obwodach chersońskim i zaporoskim pytano o wyjście z Ukrainy, ogłoszenie niepodległości i dołączenie do Rosji. Z kolei w tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej było tylko jedno pytanie dotyczące zjednoczenia się z Rosją.

Władze okupacyjne ogłosiły, że za przyłączeniem się obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego do Rosji opowiedziało się od 96,7 do 98,9 proc. głosujących (dane są niemożliwe do zweryfikowania).

30 września podpisał dokument o przyłączeniu do Rosji czterech ukraińskich obwodów, w których zorganizowano nielegalne referenda. Rosyjski przywódca odnosząc się do kwestionowania wyników wspomniał, że mieszkańcy okupowanych terenów „dokonali wyboru”. Prezydent Rosji podkreślił, że będzie bronić zaanektowanych terytoriów. Dodał, że Rosja odbuduje zniszczone budynki w miastach i wsiach m.in. szkoły, teatry czy drogi. Rosyjski przywódca nie wskazał jednak, że to jego kraj spowodował te zniszczenia.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Na wojnę w trampkach. Jak Rosjanie pokpili kwestię zaopatrzenia