Piątkowy "Dziennik" napisał, że K. skończył elitarną szkołę wywiadu w Kiejkutach i był podporucznikiem UOP. Według informacji gazety to on był motorem całej akcji.
Wassermann, który był gościem radiowych "Sygnałów Dnia", nie odpowiedział na pytanie, czy Andrzej K. współpracował z CBA. "Ja nie mogę tego ani potwierdzić, ani wykluczyć" - zaznaczył.
Minister pytany czy wie, jaki był status Andrzeja K. odparł: "Proszę o następne pytanie. (...) Ustawa o ochronie informacji nie pozwala mi zaprzeczyć, ani potwierdzić".
Minister koordynator nie jest dopuszczany do procedur operacyjnych i do śledztw nadzorowanych przez Prokuratura Generalnego - powiedział Wassermann.
Powtórzył, że w związku z aferą podejrzane są na razie dwie osoby i obie zostały aresztowane. "Trwa śledztwo, ma ono zaledwie pięć dni. To śledztwo dotyczyło płatnej protekcji. Przy podejmowanych działaniach przez CBA i później przez prokuraturę, były powody, żeby to śledztwo rozszerzyć na urzędników Ministerstwa Rolnictwa. Sprawa jest rozwojowa" - powiedział.
"Nie ma co ukrywać, że pan Andrzej Lepper jest w zainteresowaniu prowadzących to śledztwo. (...) Jeśli będą dowody uzasadniające przedstawienie mu zarzutów, to będzie on podejrzany" - podkreślił Wassermann.
Minister powiedział, że nie wie kto przestrzegł Leppera przed akcją CBA. "Są różne wersje. Są wersje zdrady, są wersje niedopełnienia obowiązków, czyli pewnej niezręczności postępowania. Prokurator musi to rozstrzygnąć" - podkreślił.ab, pap