Łukaszenka o wycieczce wagnerowców do Rzeszowa. Tłumaczy, że żartował

Łukaszenka o wycieczce wagnerowców do Rzeszowa. Tłumaczy, że żartował

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka Źródło:president.gov.by
Kilka dni temu Łukaszenka i Putin mieli mówić o „wycieczce wagnerowców do Rzeszowa i Warszawy”. Przywódca Białorusi twierdzi, że żartował. – Nie powinni mi robić wyrzutów, powinni powiedzieć dziękuję – przekazał białoruskiej agencji BelTA.

Pod koniec lipca Aleksandr Łukaszenka po raz pierwszy od wybuchu buntu rosyjskiej grupy Wagnera udał się do Rosji. W Petersburgu odbył rozmowę w cztery oczy z Władimirem Putinem, podczas której miały paść słowa o najemnikach, którzy mogliby udać się na wycieczkę z poligonów na Białorusi do Rzeszowa i Warszawy.

Łukaszenka twierdzi, że żartował

Słowa przywódców dotarły do polskich władz, które potraktowały je jako próbę zastraszenia. W sobotę 29 lipca premier Mateusz Morawiecki poinformował jednak, że grupa blisko 100 bojowników z grupy Wagnera zbliżyła się do białoruskiej bazy w Grodnie, oddalonym od polskiej granicy o około 30 kilometrów.

We wtorek 1 sierpnia białoruska państwowa agencja BiełTA poinformowała, że Aleksandr Łukaszenka odniósł się do obaw polskich władz. Z jednej strony miał stwierdzić, że słowa o wycieczce wagnerowców do Polski były żartem. „Żartowałem, że Wagnerowcy szeptali między sobą: jedźmy na wycieczkę do Rzeszowa. Dlaczego? Ponieważ sprzęt i broń zostały wysłane z Rzeszowa tam, gdzie ci wagnerowcy walczyli pod Bachmutem. Tam zginęło tysiące ich ludzi. I oni im tego nie wybaczą” – miał przekazać samozwańczy przywódca.

Białoruski dyktator oczekuje podziękowań

Łukaszenka odpowiedział również na doniesienia o wagnerowcach przemieszczających się w stronę polskiej granicy. „Nagle, ostatnio słyszę, Polska wpadła w szał, że podobno przyjeżdża tu jakiś oddział, aż 100 osób (...) Żaden oddział Wagnera liczący 100 osób nie przeniósł się tutaj. A jeśli tak, to tylko po to, aby przenieść swoje doświadczenie wojskowe do (białoruskich) brygad skoncentrowanych w Brześciu i Grodnie” – miał powiedzieć dyktator.

Z drugiej strony Łukaszenka ponownie zagroził Polakom najemnikami Prigożyna. „Powinni się modlić, abyśmy trzymali u siebie (bojowników Wagnera) i zapewniali im utrzymanie. W przeciwnym razie, bez nas, przesiąknęliby i zniszczyli Rzeszów i Warszawę w mgnieniu oka” – przekazała agencja BiełTA. „Więc nie powinni mi robić wyrzutów, powinni powiedzieć dziękuję” – miał dodać przywódca Białorusi.

Czytaj też:
Niepokojące ustalenia brytyjskiego wywiadu. Duży obóz Grupy Wagnera na Białorusi
Czytaj też:
Wagnerowcy przebiorą się za migrantów i ruszą na granicę polsko-białoruską? „Mogą wywołać konflikt”

Źródło: Reuters