To miało popchnąć Grzegorza Borysa do zbrodni. Na jaw wychodzą szokujące doniesienia

To miało popchnąć Grzegorza Borysa do zbrodni. Na jaw wychodzą szokujące doniesienia

Grzegorz Borys
Grzegorz Borys Źródło:X / Pomorska Policja
Od 13 dni trwa obława na Grzegorza Borysa. Według byłego policyjnego negocjatora Dariusza Lorentego komunikaty policji w tej sprawie nie są do końca wiarygodne. Były funkcjonariusz ujawnił również, co mogło kierować 44-latkiem.

Grzegorz Borys od kilkunastu dni pozostaje nieuchwytny. Mężczyzna jest poszukiwany czerwoną notą Interpolu w związku z podejrzeniami o zabójstwo 6-letniego syna. Według policji ślady wskazują, że 44-latek ukrywa się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, dlatego to właśnie na tym obszarze koncentrują się jego poszukiwania.

Nowy trop w sprawie Grzegorza Borysa

Z najnowszych komunikatów służb wynikało, że przy jednym ze zbiorników wodnych funkcjonariusze znaleźli plecak, który prawdopodobnie należy do poszukiwanego. W środku miały się znajdować pieniądze. Były negocjator policyjny Dariusz Loranty w rozmowie z „Faktem” poddał w wątpliwość policyjne raporty w sprawie poszukiwania Grzegorza Borysa. – Te informacje brzmią według mnie bardzo niewiarygodnie.

– Niedawno policja podała oficjalną informację, że zbieg nie wziął z domu gotówki, a jedynie rzeczy, które pomogą mu przetrwać w lesie. Teraz okazuje się, że jednak wziął pieniądze, ale wyrzucił je razem z plecakiem – stwierdził.

Wątpliwości byłego policjanta wzbudziła również informacja o tym, że Grzegorza Borysa dopadł policyjny pies, ale ten zdołał go "odrzucić" i uciekł. – Wiele razy widziałem policyjne psy w akcji i są bardzo małe szanse na to, żeby im się wyrwać. Nawet jeśli Grzegorzowi Borysowi się to udało, to gdzie był w tym momencie przewodnik psa? Jakim cudem uciekł i przed psem, i przed policjantami? Ta wersja wydaje mi się zupełnie nieprawdopodobna – komentował.

Grzegorz Borys miał zabić syna. Co nim kierowało?

Według Dariusza Lorantego 44-latek wcale nie szykował się na spędzenie wielu dni w lesie i nie zaplanował wcześniej szczegółowo całej zbrodni. – Moim zdaniem działał pod wpływem jakiegoś szaleńczego impulsu. Zabójstwo dziecka miało być najdotkliwszą karą dla jego żony. Za co? Tego nie wiem, ale bez wątpienia chodziło mu o to, żeby sprawić jej ogromny ból – tłumaczył.

Zdaniem byłego policyjnego negocjatora najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że Grzegorz Borys popełnił samobójstwo albo uciekł w stronę rosyjskiej granicy.

Czytaj też:
Obława na Grzegorza Borysa. Rutkowski: Koniec zabawy. Za trzy dni centralnie wjeżdżamy do lasu
Czytaj też:
Grzegorz Borys obciążony genetycznie poważną chorobą? Nieoficjalne informacje

Opracowała:
Źródło: Fakt24.pl