Stanisław Kral-Leszczyński ps. „Stach” lub „Henryk” nie żyje, informuje fundacja Nie Zapomnij O Nas, Powstańcach Warszawskich na Facebooku. W wydarzeniu z 1944 roku, podczas którego Armia Krajowa wystąpiła zbrojnie przeciwko Niemcom, walczył na terenie dzielnicy Mokotów, w szeregach Pułku „Baszty” (batalion „Karpaty”). Doczekał się stopnia plutonowego chorążego, czytamy na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego.
Przebywał ranny w piwnicy. Nagle ktoś wrzucił przez okno granat
Podczas walk został postrzelony w udo i rękę. W szpitalu lekarz, będący jeszcze studentem trzeciego roku medycyny, chciał odciąć mu drugą z kończyn, jednak „Stach” nie wyraził zgody. Później, gdy przeniesiono go do jednej z piwnic przy ul. Bałuckiego, 27. dnia do jej wnętrza ktoś wrzucił granat.
Część osób uciekła, ale jeden z rannych na łóżku, który miał połamane nogi, a także Kral-Leszczyński, zostali na miejscu. W wywiadzie dla Muzeum Powstania Warszawskiego, opublikowanego w serwisie 1944.pl, przyznał, że był już pogodzony ze śmiercią. Miał jednak sporo szczęścia. – Okazało się, że granat nie wybuchł, bo nie był odbezpieczony. Ktoś, nie chcąc oddać granatu Niemcom, wrzucił go do piwnicy – opowiadał „Stach”. Mimo rozległych ran, które odniósł na froncie, przeżył akcję „Burza”, trwającą od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku, po czym opuścił stolicę razem z pozostałymi rannymi.
„Spoczywaj w pokoju, Bohaterze”
W poście na Facebooku fundacja Nie Zapomnij O Nas, Powstańcach Warszawskich, złożyła kondolencje między innymi żonie „Stacha” – Jadwidze, a także jego synom i wnukom. „To był dla nas wielki zaszczyt, że mogliśmy przyjaźnić się z Panem Stanisławem. (...) Spoczywaj w pokoju, Bohaterze!” – czytamy.
facebookCzytaj też:
Turysta zginął przez ukąszenie. W tym kraju węże to duży problemCzytaj też:
Tragiczne odkrycie na plebanii pod Kaliszem. Strażacy znaleźli martwego proboszcza