Brutalna szczerość członka komisji ds. Pegasusa. „W PiS wiedzą, że nic nie mamy”

Brutalna szczerość członka komisji ds. Pegasusa. „W PiS wiedzą, że nic nie mamy”

Komisja śledcza ds. Pegasusa
Komisja śledcza ds. Pegasusa Źródło:Facebook / Sejm
Członkowie komisji śledczej ds. Pegasusa narzekają, że nie mają dokumentów, dzięki którym mogliby prawdziwie pracować. – Na razie nie ma za bardzo o co pytać PiS – przyznaje jeden z nich.

Michał Woś stanie w środę 27 marca przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Były wiceminister sprawiedliwości ma być pytany o to, kto był bezpośrednim zleceniodawcą zakupu Pegasusa. Według nieoficjalnej ustaleń „Gazety Wyborczej” „posłowie nie dysponują w zasadzie inną wiedzą niż ta powszechnie już dostępna”.

Członek komisji śledczej rozczarowany współpracą ze służbami. „Od Siemioniaka nie ma nic”

– Od Siemioniaka nie ma nic. Od Bodnara wyszły rzeczy z Prokuratury Krajowej z klauzulą „tajne”, które można sobie ściągnąć z internetu. To opinie prawne i analizy. Śledztwo dotyczące zakupu Pegasusa jest tam na bardzo wstępnym etapie – powiedział jeden z członków komisji. – Nie ma woli politycznej, by ta komisja mogła pracować. Mamy tarzać się w błocie z politykami z PiS i wysłuchiwać obelg, a całą śmietankę spije i tak rząd, ogłaszając szczegóły inwigilacji – dodaje inny rozmówca.

Część komisji ma być sfrustrowana, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie dzieli się w sposób wystarczający posiadanymi informacjami. – Wszyscy są zszokowani tym brakiem współpracy. Przecież w PiS wiedzą, że nic nie mamy, bo mają wgląd w te same materiały, co my. Czy w rządzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli nie zaczną się dzielić, to alternatywą jest powrót PiS do władzy? – komentuje jeden ze śledczych.

Członek komisji śledczej ds. Pegasusa: Na razie nie ma za bardzo o co pytać PiS

Większość członków komisji wciąż nie ma dostępu do materiałów ściśle tajnych, gdzie ma być zgromadzona wiedza o początkach zakupu systemu. Członkowie komisji i tak jednak nie mogliby ich wykorzystać na posiedzeniu jawnym. Jeden z członków komisji przyznaje, że „na razie nie ma za bardzo o co pytać PiS”, więc poważnie rozważane jest przesłuchanie Krzysztofa Brejzy i jego żony Doroty.

Czytaj też:
Polacy zrecenzowali „występ” Kaczyńskiego. Najnowszy sondaż
Czytaj też:
Lista nielegalnie inwigilowanych Pegasusem. Minister ogłosił decyzję

Źródło: Gazeta Wyborcza