Donald Tusk ma być wściekły na Adama Bodnara – donosił tygodnik „Newsweek”. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że złość premiera miało wywołać zbyt wolne tempo rozliczeń polityków Prawa i Sprawiedliwości. W kuluarach mówi się, że szef rządu chciałby jak najszybciej zobaczyć jakieś efekty, ponieważ kwestia wyjaśnienia afer za czasów rządów PiS była jedną ze sztandarowych obietnic KO przed wyborami.
Tusk miał postawić ultimatum Bodnarowi
Jak podawał „Newsweek”, Donald Tusk miał się nawet pokusić o postawienie ultimatum Adamowi Bodnarowi. – Albo rozliczenia przyspieszą, albo dostaniesz Romana Giertycha na wiceministra i on cię zmotywuje – miał usłyszeć przed świętami Bożego Narodzenia minister sprawiedliwości.
Szef KPRM stanowczo zdementował te doniesienia. – Nie słyszałem o takich pomysłach. Adam Bodnar jest solidnym filarem naszego rządu – powiedział Jan Grabiec.
Bodnar: Tusk nie postawił mi ultimatum
Także Adam Bodnar przyznał w rozmowie z TVN24, że doniesienia „Newsweeka” mocno go zaskoczyły, ponieważ „wspomniana rozmowa z Donaldem Tuskiem w ogóle nie miała miejsca”. Minister zapewnił, że premier nie postawił mu żadnego ultimatum. Przy okazji szef resortu sprawiedliwości podkreślił, że nikt nie musi mu mówić, że rozliczenia polityków PiS idą za wolno, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest to rzecz.
– Uważam, że rozliczenia muszą iść do przodu, ale zgodnie ze wszystkimi procedurami, ponieważ najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to to, że zostaną podjęte określone działania, które później utkną gdzieś w sądach albo prokuratura zostanie złapana na jakichś różnych błędach proceduralnych i z tego zrobi się jeden wielki śmiech, a nie poważny proces rozliczeń – tłumaczył.
Czytaj też:
Incydenty na Bałtyku. Tusk: Wszystkie tropy prowadzą do RosjiCzytaj też:
Sensacyjne wyniki sondażu. Ta partia jest „kingmakerem”