Ma nadawać ton w polskiej psychiatrii i neurologii, leczyć najtrudniejsze przypadki, prowadzić badania naukowe, kreować innowacyjne rozwiązania, a jednocześnie od lat tonie w długach, które dzisiaj przekraczają 200 milionów złotych. Spora część to pożyczki w parabankach, zaciągane przez kolejnych dyrektorów, aby ratować placówkę.
Lista problemów Instytutu Psychiatrii i Neurologii jest jednak dłuższa. Pracownicy opowiadają nam o fatalnej atmosferze, kolejnych odejściach znaczących osób, podstawowych brakach i konfliktach z dyrekcją. – Brakuje odczynników, grzejników, leków, a nawet papieru do drukarki. Nie ma środków na podstawowe oprogramowanie, nie ma na delegacje i konferencje naukowe– wyliczają. – Trwoniony jest kapitał społeczny i naukowy. Odchodzą najlepsi ludzie ze znacznym dorobkiem, wkrótce nie będzie miał kto pracować i wszystko się zawali pod własnym ciężarem – alarmują.
Tymczasem dyrektor placówki udzielił wywiadu, w którym o złą sytuację obwinia żyjących w „wygodnej bańce” pracowników. I przygotował plan naprawczy, który nasi rozmówcy nazywają szantażem. Choć przyznają, że zmiany w instytucie są konieczne.
Badania i leczenie, ale po pierwsze leczenie
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
