"Subotić nie miał wpływu na taśmy Beger"

"Subotić nie miał wpływu na taśmy Beger"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Milan Subotić nie miał wpływu na program TVN, w którym ujawniono nagrania rozmów Renaty Beger z politykami PiS - zapewnili w sądzie prezes stacji Piotr Walter i jej dyrektor programowy Edward Miszczak.

Obaj zeznawali przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadkowie w procesie cywilnym, który Subotić wytoczył "Gazecie Polskiej". Żąda on przeprosin za podanie, jakoby był agentem WSI, a jako sekretarz programowy TVN miał wpływ na program "Teraz My" z 2006 r. z "taśmami Beger".

W artykule pt. "WSI na wizji" "GP napisała w październiku 2006 r., że Subotić doradzał przy akceptacji programów publicystycznych stacji m.in. programu "Teraz My", gdzie ujawniono "taśmy Beger" oraz że od 1984 r. współpracował z wojskowymi służbami PRL, a od około 1993 r. - z WSI. Subotić przyznaje się do kontaktów z wywiadem wojskowym PRL, zaprzecza zaś, by był agentem WSI oraz by manipulował programem. "GP" wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że napisała prawdę.

"WSI nie mogły mieć żadnego wpływu na ten program" - zeznał Miszczak. Pytany przez adwokata "GP" mec. Wojciecha Gawkowskiego, skąd ma taką wiedzę, świadek odparł: "Wierzę, że środowiska dziennikarskie nie są inwigilowane". Dodał, że zarówno tytuł, jak i treść artykułu "GP" są "wyssane z palca".

Miszczak zapewniał, że Subotic nie miał żadnego wpływu na program; autorzy programu Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski mu nie podlegali, a ich program ma "charakter autorski".

Walter przyznał, że po publikacji "GP" podjął decyzję o przesunięciu Suboticia na stanowisko "koordynatora emisji". Dodał, że przed tą publikacją nie wiedział o związkach Suboticia ze służbami specjalnymi PRL. Ujawnił, że pytał Suboticia "szpiegowałeś nas?", a ten w emocjonalnej rozmowie odparł, że nie. Potem Walter dowiedział się od Suboticia, że miał kontakty ze służbami PRL, ale zapewniał, że nie współpracował z WSI.

Proces odroczono do 15 lipca, kiedy mają zeznawać kolejni świadkowie.

Subotić zeznawał wcześniej, że nie zajmował się programem "Teraz My" i nie podejmował żadnych decyzji programowych w TVN. Dodał, że z WSI jedyny kontakt miał w 1992 r., gdy bezskutecznie próbowano go zwerbować (pracował wtedy w TVP), powołując się na jego związki z wywiadem wojskowym PRL. Dodał, że ujawniony w lutym 2007 r. raport z weryfikacji WSI bezpodstawnie wymienia go jako agenta WSI, ale nie powtarza zarzutów "GP". Poinformował, że pozwał już MON za raport (ten proces jeszcze nie ruszył).

W czwartek sąd oddalił wniosek mec. Gawkowskiego, by proces przeciw "GP" zawiesić do zakończenia procesu Subotic kontra MON.

W grudniu 2007 r. TVN złożył pozew wobec wydawcy "GP" i jej dziennikarzom za artykuł "WSI na wizji", w którym - według TVN - dopuszczono się "bezpodstawnej insynuacji, jakoby służby specjalne miały wpływ na treść programów emitowanych w TVN".

Stacja wystąpiła z roszczeniem cywilnym i odstąpiła od oskarżenia karnego "GP" - po tym jak Sąd Rejonowy w Warszawie zdecydował jesienią 2007 r. o przymusowym doprowadzeniu Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke z "GP" na kolejną rozprawę. Sąd podjął taką decyzję w efekcie niestawienia się Sakiewicza i Hejke na rozprawę w październiku 2007 r. W związku z ich nieusprawiedliwioną nieobecnością, sąd nakazał, by policja zatrzymała Sakiewicza i Hejke na 48 godzin przed kolejną rozprawą. Decyzja sądu wywołała dyskusję na temat wolności słowa i odpowiedzialności karnej za zniesławienie.

ab, pap