Tusk: jesienią odczujecie przyspieszenie

Tusk: jesienią odczujecie przyspieszenie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk oświadczył, że nie po to PO wygrała wybory parlamentarne, żeby - jak to zrobili poprzednicy - bez żadnego istotnego powodu fundować Polakom kolejne. Jak dodał, na razie rząd ma wystarczająco dużo władzy, żeby pracować. Jednocześnie Tusk zadeklarował, że jego gabinet będzie koncentrował się na "codziennej pracy i rządzeniu" tam, gdzie nie będzie to narażone na "kłótnie w Sejmie i politycznie uwarunkowane weto prezydenta".

"Gdybyśmy nie byli w stanie budować, organizować pracy, to oczywiście trzeba by powiedzieć +dosyć+. Ale w tej chwili niezależnie od obstrukcji, jaką stosuje opozycja i prezydent, wiele rzeczy można będzie zrobić" - powiedział premier podczas konferencji prasowej w Konstantynowie Łódzkim.

Dlatego - jak mówił - nie przewiduje w najbliższym kalendarzu nawet zastanawiania się nad tym, czy Polsce potrzebne byłyby wcześniejsze wybory parlamentarne. "Nawet gdyby sondaże miałyby być 60 proc. (dla PO) i  niektórzy by podpowiadali: +no zróbcie wybory, będziecie mieli więcej+" - dodał Tusk.

Zdaniem szefa rządu "nie trzeba być pazernym na władzę przesadnie". "Poprzednicy byli pazerni na władzę i zostali ukarani bardzo szybko przez wyborców" - podkreślił.

Według środowego "Dziennika" do pomysłu wcześniejszych wyborów Platformę namawiają politycy PSL. Pomysł zrodził się - jak podał "Dziennik" - po  przegranym przez koalicję głosowaniu nad wetem prezydenta do noweli ustawy medialnej; wybory miałyby umożliwić zdobycie takiej większości, która pozwoli na  odrzucanie weta (3/5).

"To nieprawda; w PSL nie ma nikogo, kto opowiadałby się za wcześniejszymi wyborami" - powiedział szef klubu ludowców Stanisław Żelichowski, pytany o  te doniesienia. "To jest fatalny pomysł. Rząd i koalicja funkcjonują bardzo sprawnie. Na pewno nie ma potrzeby szybszych wyborów" - podkreślił. Jak dodał, koalicja będzie próbowała odrzucać weta prezydenta - poprzez próby uzyskania poparcia SLD.

Tusk, pytany także o ewentualną rekonstrukcję rządu, poprosił o zwolnienie z  odpowiedzi na to pytanie. "Proszę mnie dobrze zrozumieć, jestem lojalny wobec swoich współpracowników i są pewne zasady, które obowiązują i w domu, i w pracy. Jeśli będę miał złą wiadomość dla któregokolwiek z moich ministrów, to powiem mu to patrząc mu w oczy, a nie poprzez media" - powiedział.

Dodał jedynie, że zależy mu na przyspieszeniu niektórych działań rządu. "I dlatego mogę państwa zapewnić, że jesienią odczujecie przyspieszenie działań, szczególnie w tych resortach, które za tę wielką narodową budowę są odpowiedzialne" - zapowiedział Tusk.

Szef rządu, który do Konstantynowa Łódzkiego przyjechał na otwarcie kompleksu sportowego budowanego w ramach rządowego programu "Moje boisko - Orlik 2012", był także pytany o doniesienia "Dziennika", według którego pomysłem polityków Platformy na przeprowadzanie zmian - bez narażania się na weto prezydenta - ma  być rządzenie przy pomocy rozporządzeń.

Tusk ocenił, że gdyby budowa boiska, takiego jak w Konstantynowie Łódzkim, zależała od ustawy, a nie od codziennej pracy, to "najprawdopodobniej także zostałaby zawetowana".

"Dlatego będziemy się koncentrować na rządzeniu i codziennej pracy tam, gdzie nie trzeba tej pracy narażać na kłótnie i konflikty w Sejmie i politycznie uwarunkowane weto pana prezydenta" - oświadczył premier.

Jednocześnie zapowiedział, że rząd będzie starał się robić "to wszystko, co  jest niezależne od polityki i sporu politycznego, tak dobrze, jak potrafi". "Tam, gdzie możliwe jest budowanie bez ustaw i politycznego sporu, zrobimy wszystko na sto, a jak trzeba będzie, na sto dwadzieścia procent" - zapewniał Tusk.

Według niego kilka spraw ważnych dla Polski np. budowa boisk, stadionów na  Euro 2012, dróg, czy sprawne działanie szpitali niekoniecznie jest związanych "ze zmianami ustawowymi", gdyż - jak mówił - bardzo dużo zależy od ludzi, menedżerów, od samego ministerstwa, od NFZ. "To wszystko daje nam zajęcia na 24 godziny na dobę" - dodał.

Zapytany o wciąż utrzymujące się na wysokim poziomie poparcie społeczne dla  PO, Tusk ocenił, że wynika to m.in. z faktu, iż argumenty opozycji są nieprawdziwe.

"Ja mam w ostatnich dniach wiele przykładów na to, że bezradni politycy z  opozycji potrafią podnosić krzyk, robić wielką wrzawę, robić wielkie zamieszanie, ale ich argumenty dotyczące rzeczywiście ważnych spraw dla Polaków, nie są argumentami przekonującymi. Dlatego, jak sądzę, polska opinia publiczna wydaje im taką a nie inną ocenę" - powiedział premier.

nd, pap