PiS oczekuje działań premiera ws. Bondaryka

PiS oczekuje działań premiera ws. Bondaryka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Posłowie PiS Jarosław Zieliński i Zbigniew Wassermann chcą, by premier Donald Tusk wyjaśnił związki szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z prywatną firmą. Według PiS, w przypadku tych osób może dochodzić do "konfliktu interesów".
Zieliński - szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych - ocenił na wtorkowej konferencji prasowej, że sprawy Bondaryka i Parafianowicza świadczą o tym, iż rząd Donalda Tuska, wbrew zapowiedziom premiera, nie działa w sposób transparentny.

Zapowiedział jednocześnie, że komisja, którą kieruje, zajmie się sprawą szefa ABW.

Już wcześniej PiS wzywało do odwołania Bondaryka. Chodzi m.in. o doniesienia o odprawie dla obecnego szefa ABW od Polskiej Telefonii Cyfrowej.

"Dziennik" podał w lipcu, że jedynie ABW sprzeciwia się zmianie ustawy o prawie telekomunikacyjnym, przewidującej, że policja, CBA i ABW mogłyby zakładać podsłuchy bez wiedzy operatorów.

Przed kilkoma dniami "Rzeczpospolita" napisała, że Bondaryk interweniował w sprawie pozbawienia operatorów telekomunikacyjnych wiedzy o podsłuchach zakładanych przez służby.

Za utajnieniem podsłuchów przed operatorami opowiadają się wszystkie służby, m.in. CBA i policja; przeciw jest ABW. Według "Rz", Bondaryk próbował zablokować nowelizację ustawy dotyczącej tej kwestii.

"PiS nigdy się nie zgodzi na takie dwuznaczne sytuacje" - podkreślał Zieliński. "Szef służby powinien być - jak żona Cezara -  poza wszelkimi podejrzeniami" - wtórował mu b. koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann.

Politycy podkreślili, że sprawa Bondaryka dowodzi, iż rząd - wbrew zapowiedziom - nie działa transparentnie. Zapowiedzieli, że sejmowa komisja ds. specsłużb wyjaśni sprawę Bondaryka pracując na dokumentach źródłowych.

"Jeśli ktoś podejmuje się funkcji publicznej, rządowej, to powinien zostawić wszystko co robił dotychczas i nie powinno być żadnych wątpliwości dla kogo pracuje" - mówił Zieliński.

A z tym, według niego, w rządzie Donalda Tuska nie jest dobrze, o czym świadczą takie przypadki, jak szefa ABW, czy wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza.

W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisał, że już po objęciu urzędu wiceministra Parafianowicz otrzymywał wynagrodzenie z Polskiej Telefonii Cyfrowej. Wynikało ono z umowy o zakazie konkurencji. Wcześniej Parafianowicz zajmował bowiem kierownicze stanowisko w PTC.

Zieliński ocenił, że w przypadku Bondaryka i Parafianowicza "dochodzi do poważnego konfliktu interesów". Jak podkreślił, szef ABW nie chce ujawnić "jak wygląda jego sytuacja finansowa i powiązania z prywatną firmą".

W ocenie posła PiS, premier, zamiast "zadeklarować bardzo wyraźnie i jednoznacznie", że zbada przypadki Bondaryka i Parafianowicza miał pretensje do tych, którzy "wątpliwości" na ich temat ujawnili.

"Będziemy żądać wszelkich wyjaśnień, bo te sprawy pozostawione bez wyjaśnienia mogą w przyszłości stawać się jeszcze bardziej niebezpieczne" - uważa Zieliński.

Jak przekonywał, "najważniejsze jest to, dla kogo pracują wysocy urzędnicy państwa, powołani przez premiera, dla państwa, czy dla prywatnych firm".

Wassermann przypominał z kolei, że Bondaryk został powołany na funkcję szefa ABW bez opinii prezydenta. Podkreślił również, że w czasie, gdy Bondaryk był opiniowany przez komisję ds. służb specjalnych, w jej składzie nie było przedstawicieli PiS.

Jak dodał, podstawowym pytaniem w sprawie Bondaryka jest kwestia tego, czy "ten, kto wypłacał mu odprawę (Polska Telefonia Cyfrowa -  PAP) wiedział, że jest on kandydatem na szefa ABW". Wassermann pytał również, dlaczego odprawa dla Bondaryka została rozłożona na raty miesięczne.

"Jeśli porównamy wpływy z tego tytułu, to są one wielokrotnie wyższe niż państwo płaci panu Bondarykowi za pełnienie funkcji szefa (ABW - PAP)" - podkreślał Wassermann.

ab, pap