Władza przed sądem

Władza przed sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wszystko wskazuje na to, że kancelarie premiera i prezydenta nie dogadają się w kwestii opłaty za samolot czarterowy do Brukseli i sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.
Oczywiście niezależnie od tego jaki wyrok zapadnie, strona przegrana odwoła się do II instancji. W sumie to trwać kilka lat, bo tyle w polskich realiach trwają procesy sądowe. A całej sprawie będą towarzyszyły złośliwości, nie tylko w kraju, bo trudno sobie wyobrazić, by takim smakowitym kąskiem na szczytach władzy nie zainteresowały się światowe media.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zupełnie nieistotny wynik tej błazenady będzie zupełnie  nieistotny, jako że niezależnie od rozstrzygnięcia sądowego, koszty poniesie polski podatnik (bo przecież z jego pieniędzy finansowane są oba te urzędy).

Obserwując od początku całą tę sytuację, zastanawiałem się, czy spośród obu zwalczających się frakcji politycznych, znajdzie się choć jeden urzędnik, który głośno powie, że zlikwidować trzeba przyczyny tego konfliktu, aby podobnym kompromitacjom zapobiec w przyszłości. Owszem politycy platformy przez jakiś czas mówili o konieczności wprowadzenia ustawy kompetencyjnej, ale sprawa jakoś „przyschła".

Wygląda na to, że  politykom nie są potrzebne ani mądre ustawy ani rozsądne koncepcje, tylko hucpy i polityczne awantury, dzięki którym mogą się kreować się na ostatnich sprawiedliwych. Taka jest niestety polska polityka, polityka na poziomie obrażonego przedszkolaka.