Według niego, wiosną lub latem najprawdopodobniej odbędzie się kongres statutowy, na którym zostaną omówione wewnętrzna sprawy partii, w tym m.in. sprawa statutu.
Tymczasem w liście do delegatów na kongres programowy PiS, b. polityk tej partii, b. marszałek Sejmu Ludwik Dorn ocenił, że ugrupowaniu potrzebne są reformy m.in. ograniczenie władzy prezesa i zmiany w metodach dyscyplinowania członków partii.
"Potężna władza nieograniczonego dyscyplinowania członków partii była przez pewien czas wykorzystywana przez (prezesa PiS) pana Jarosława Kaczyńskiego dla dobra partii w sposób racjonalnie umiarkowany. Od dwóch lat została ona sprywatyzowana i działa przeciw interesom partii, a na rzecz zabezpieczenia i umocnienia pozycji politycznej prezesa" - napisał Dorn.
List opublikowała czwartkowa "Rzeczpospolita".
Brudziński ocenił, że napisanie przez Dorna listu z zarzutami w sprawie funkcjonowania partii to "próba jej destabilizacji", a nie wyraz odpowiedzialności za nią. "Publikacja przed kongresem, to próba zaszkodzenia partii" - ocenił.
Dorn zarzucił w liście PiS, że partia ta nie jest w stanie przedstawić wyborcom odpowiedniego "przesłania", dlatego PiS jest postrzegane jako partia "sztywna", "kochająca Polskę, ale obrażona na Polaków".
Dornowi nie podoba się, że jedyna diagnoza porażki w wyborach sprowadza się do obwiniania o nieprzychylność mediów.
Brudziński nazywa ten zarzut "niepoważnym" i przypomina, że to nikt inny jak właśnie Dorn nazywał dziennikarzy "ścierwojadami".
Dorn proponuje również "głębokie zmiany statutowe". Chce zapisów, które umożliwiłyby odzyskanie przez "inne niż prezes partii ciała statutowe podmiotowości politycznej". Chodzi m.in. o Zarząd Główny i Komitet Polityczny.
"Przez długi czas Dorn był w PiS, działał na podstawie statutu i go nie kontestował" - zauważył Brudzinski.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński podkreślił, że PiS "jest partią demokratyczną, w której toczy się dyskusja na różne tematy". Jak dodał podczas posiedzeń różnych gremiów "nawet bardzo ostro się spieramy i dyskutujemy, ale kiedy już ustalimy stanowisko, tego się twardo trzymamy".
Według Kamińskiego, to skuteczna metoda i tak postępuje się także w partiach politycznych na zachodzie.
"Bardzo żałuję, że ten list nie trafił bezpośrednio do naszych członków. Byłoby przyjemnie, gdyby wysłał go do nas osobiście, a nie żebyśmy się dowiadywali o nim z mediów" - dodał Kamiński.pap, keb