"Zaproszenie Wałęsy to sztuczka Ganley'a"

"Zaproszenie Wałęsy to sztuczka Ganley'a"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mianem "sztuczki Ganley'a" określił w Krakowie Wojciech Wierzejski (LPR) zaproszenie Lecha Wałęsy na kongres partii Libertas, który w piątek odbył się w Rzymie.
Według lidera LPR, udział w kongresie Lecha Wałęsy, cieszącego się na świecie dużym autorytetem, zaowocował otwarciem się mediów na Libertas.

"Wałęsa obok Dalajlamy (...) jest uważany poza Polską za autorytet na skalę światową, który obalił komunizm, wprowadził wolność i demokrację. Jak to jest, my sami znamy prawdę lepiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że Wałęsa na świecie jest kojarzony jako wielki autorytet, a nas od razu te wrogie media na Zachodzie i w kraju szufladkowały, że jesteśmy skrajna prawica" - argumentował Wierzejski podczas niedzielnego otwarcia kampanii wyborczej Libertas w Małopolsce.

"I ten Wałęsa, którego 20 lat krytykowaliśmy - za Okrągły Stół, za porozumienie z komunistami, za ochranianie układów przez wiele lat i żyrowanie nieuczciwej prywatyzacji - ten sam Wałęsa pojechał na kongres i odblokował wszystkie media w Polsce i w Europie. Od kiedy on się na tym kongresie pojawił, media - które w kraju go pompowały przez kilka lat, jako największego guru - wstrzymały oddech. To była sztuczka, którą tylko Ganley potrafił zrobić, bo nas na to nie byłoby stać" - ocenił Wierzejski.

Lider LPR podkreślił przy tym, że polscy uczestnicy tego kongresu nie mieli nic wspólnego z zaproszeniem Wałęsy, bo byłego polskiego prezydenta zaprosił szef partii Libertas, Declan Ganley.

"Wałęsa, paradoksalnie szkodzący w różnych okresach swojego życia sprawom Polski, teraz stał się osobą, która de facto politycznie nam pomogła, a my Polacy nie ponosimy za niego odpowiedzialności, a nawet niektórzy dopuścili się tam incydentów i zaczęli go wygwizdywać i pytać, co ze stoczniami" - stwierdził lider LPR.

Wojciech Wierzejski startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca listy Libertas w Małopolsce i na Kielecczyźnie.

ab, pap