Czeski Senat (wyższa izba parlamentu) zaaprobował w środę Traktat Lizboński, który ma zreformować podejmowanie decyzji w UE. Zakończył się tym samym proces ratyfikacji Traktatu w czeskim parlamencie.
Prezydent Czech Vaclav Klaus zapowiedział jednak, że nie ma na razie w planach podpisania traktatu, z powodu irlandzkiego "nie" dla tego dokumentu.
"To ważne zdarzenie dla Czech w przededniu czwartkowego szczytu Partnerstwa Wschodniego. Prezydencja czeska (w UE) przeżywała poważne turbulencje w czasie tych kilku miesięcy i cieszę się, że ten znak z Pragi stał się znakiem pozytywnym dla całej Unii Europejskiej" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej w Warszawie.
Jednak - jak zaznaczył - "musimy poczekać". Jak dodał, "klucz jest w Dublinie". Irlandia w referendum odrzuciła Traktat z Lizbony.
"Jeśli słyszymy od prezydenta Polski czy Czech, że tak czy inaczej trzeba poczekać na rozstrzygnięcie w Irlandii, aby ich podpisy znalazły się pod traktatem, musimy to poważnie potraktować i nie spekulować" - podkreślił Tusk.
Jak dodał, jeśli powtórzone referendum w Irlandii "dałoby efekt pozytywny, to ci, którzy wstrzymują się z podpisaniem traktatu, wówczas uznają, że do czegoś się zobowiązali i ten podpis znajdzie się pod traktatem".
ND, PAP