Wspólnik Olewnika wyszedł z aresztu

Wspólnik Olewnika wyszedł z aresztu

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Jacek Krupiński podejrzany o udział w zabójstwie Krzysztofa Olewnika popołudniu opuścił Zakład Karny w Sztumie. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał zeszłotygodniową decyzję sądu okręgowego w Płocku o nieprzedłużaniu mu aresztu. Mężczyzna zgodził się na ujawnienie jego nazwiska.
4 sierpnia sąd okręgowy w Płocku oddalił wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku o przedłużenie aresztu dla Jacka Krupińskiego o kolejne trzy miesiące. Krupiński - wieloletni przyjaciel, a także wspólnik Krzysztofa Olewnika - przebywał w areszcie od 11 lutego, kiedy został zatrzymany. Z decyzją płockiego sądu nie zgodziła się gdańska prokuratura. Jej przedstawiciele złożyli zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, które dziś zostało oddalone.


Sądowi brakuje dowodów

Sąd uznał, że prokuratura nie przedstawiła przekonujących dowodów, uprawdopodobniających popełnienie przestępstwa przez Jacka Krupińskiego. Były to ponadto - jak mówiła sędzia Małgorzata Mojkowska - te same dowody, a właściwie poszlaki, co we wniosku sprzed trzech miesięcy. W przekonaniu sądu łańcuch tych poszlak nie zazębia się w logiczną całość. 

Sędzia Małgorzata Mojkowska po kolei zbijała argumenty prokuratury: - W aktach sprawy nie ma odzwierciedlenia, że Jacek Krupiński może mataczyć. Podejrzany ma prawo mówić nieprawdę, ma prawo też nic nie  mówić. Ale to nie znaczy, że mataczy - mówiła sędzia. Według sądu, prokuratura nie miała też podstaw do twierdzenia, że Krupiński może się ukrywać: - To prawda, przed aresztowaniem Krupiński wyjeżdżał za granicę, ale zawsze wracał - mówiła sędzia.

Sędzia Mojkowskiej stwierdziła też, że podnoszony przez prokuraturę fakt, iż w dniu porwania Olewnika - 27 października 2001 r. - nad ranem na jego posesji świadek widział samochód cabrio, którym jeździł Krupiński, oraz że następnie tym samochodem miał rzekomo pojechać na stację benzynową, nie wystarczy do stwierdzenia, że Krupiński rzeczywiście znajdował się wtedy w pobliżu domu Olewnika. Sędzia cytowała zeznanie świadka - szefa stacji: "ja sam nie widziałem Krupińskiego w środku, ale tak mi mówił mój pracownik". - Sam fakt, że dany samochód - będący zresztą własnością Krzysztofa Olewnika, nie  świadczy o obecności Krupińskiego w danym miejscu. Wiadomo, że tym samochodem jeździła też żona Krupińskiego - stwierdziła Mojkowska.

Tajemnicze telefony

Sąd zdyskredytował też podnoszony przez prokuraturę dowód dotyczący telefonu używanego przez Olewnika. Krupiński - już po porwaniu swego wspólnika w  interesach, wyrobił duplikat karty SIM tego telefonu. Ponadto to do niego porywacze wysłali inny telefon, który miał przekazać rodzinie do kontaktu z porwanym. Ten telefon został uaktywniony przed przekazaniem go rodzinie - według prokuratury zrobił to Krupiński. - Prokuratura nie przedstawiła żadnego dowodu, że to Krupiński rzeczywiście aktywował ten telefon - stwierdziła sędzia Mojkowska. - Natomiast co do duplikatu karty SIM telefonu używanego przez Krzysztofa Olewnika należy podkreślić, że telefon nie był jego własnością - był on zarejestrowany na prowadzoną przez Krupińskiego i Olewnika firmę Krupstal. Nie można więc mówić, że Krupińskiemu mogło chodzić tylko o to, by mieć kontrolę nad telefonem Olewnika. Nie można też mówić, że Krupiński wyrobił duplikat w tajemnicy. Z akt sprawy wiadomo - choć prokuratura tego we wniosku nie podaje - że wiedziała o  tym siostra Olewnika Danuta Olewnik-Cieplińska.

Według sędzi Mojkowskiej, także zeznanie świadka Piotra S., który twierdzi, że latem 2005 r. Krupiński był widziany na dworcu kolejowym w Warszawie z policjantem prowadzącym sprawę, podobnie jak wiadomości o rozmowach Krupińskiego z hersztem bandy porywaczy Wojciechem Franiewskim i jednym z zabójców, Sławomirem Kościukiem, nie są wystarczające do uznania, że Krupiński był z nimi w zmowie: - W aktach sprawy jest dowód, że rozmowy dotyczyły nie porwania, ale firmy Krupstal -  wymiany jakichś przedmiotów.

Obrona: wygraliśmy bitwę

W tej sytuacji prokuratura rozważa zastosowanie innych środków zapobiegawczych wobec Krupińskiego - możliwy jest dozór policji i poręczenie majątkowe. Prokuratura chce również przesłuchać jeszcze prawie 30 świadków - przebywających w zakładach karnych, gdzie odsiadują wyroki w innych sprawach.

Obrona wtorkową decyzję sądu uznała za "wygraną bitwę". Grzegorz Bucholz, jeden z adwokatów Krupińskiego stwierdził, że gdy jego klient wyjdzie na wolność, łatwiej będzie prowadzić jego obronę. Zapewnił również, że jego klient nie będzie mataczył.

PAP, IAR, arb, keb