"Gazeta" jednak przypomina, że to ona, we Wrocławiu już od 2003 roku wprowadzała do szkół system tzw . bonu oświatowego. Na czym on polega? Liczba etatów dla nauczycieli dostają te szkoły, które maja większą liczbę uczniów. Jeżeli taki sam system zostanie wrodzony w całym kraju - będzie to niebezpieczne dla szkół na wsiach.
PO twierdzi, ze zwiększy to konkurencję oświatową, oraz dąć więcej wyboru rodzicom, do której szkoły posłać dziecko. Gazeta przypomina, ze roczne utrzymanie jednego ucznia w szkole kosztuje od 3,5 do 15 tys. miesięcznie. Zatem, po posłaniu sześciolatków do szkół to byłaby kolejna rewolucja w szkolnictwie. Przeciwko takim rozwiązaniom już jest PSL, zapowiadają, ze jeżeli taki projekt zostanie złożony, będą się temu ostro sprzeciwiać.
Sławomir Bochniarz, ze Związku Nauczycielstwa Polskiego nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. - Skutek bonu może być na przykład taki, że rodzice zaczną zabierać swoje dzieci ze szkół w tzw. złych dzielnicach, a wtedy w takich szkołach zostaną tylko uczniowie z problemami. I jeszcze nie będzie pieniędzy - mówi w rozmowie z "Gazetą"
Jednak Katarzyna Hall zapowiada, ze taki plan zostanie zrealizowany. - Nie odstąpiliśmy od idei bonu oświatowego, a pani Jaroń rzeczywiście sobie świetnie z tym poradziła we Wrocławiu - potwierdza w rozmowie z "GW" minister edukacji Katarzyna Hall. W Sejmie może zaraz zacząć pracę nad bonem speckomisja, co przypieczętuje wprowadzenie bonu. Jednak Hall zapowiada, ze wprowadzenie bonu nastąpi najwcześniej w 2011 roku.
"Gazeta Wyborcza", dar