"Nie będzie przełomu w relacjach polsko-niemieckich"

"Nie będzie przełomu w relacjach polsko-niemieckich"

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Wynik wyborów parlamentarnych w Niemczech nie oznacza niczego przełomowego zarówno w polityce niemieckiej, jak i w relacjach polsko-niemieckich - ocenił pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski. Bartoszewski.
Chadeckie partie CDU i CSU wygrały niedzielne wybory w Niemczech, zdobywając 33,5 proc. głosów - wynika z prognoz telewizji ZDF i ARD. Chadecja zamierza utworzyć nową koalicję z liberalną FDP (ok. 14,7 proc.). Według prognoz ugrupowania te będą mieć większość w Bundestagu; mogą liczyć na ok. 320 mandatów. Współrządząca Niemcami od 11 lat Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) uzyskała ok. 23 proc. głosów. To najgorszy wynik w historii tego ugrupowania i aż o ponad 11 punktów procentowych gorszy, niż w wyborach cztery lata temu (34,2 proc.).

Co to oznacza dla Polski?

- Dla stosunków polsko-niemieckich wynik ten nie oznacza niczego przełomowego. Nie oznacza w ogóle niczego przełomowego także w polityce niemieckiej, dlatego że wyborcy dali wyraz większemu zróżnicowaniu niż oceniały to prognozy sprzed kilku tygodni czy miesięcy - powiedział dziennikarzom Bartoszewski. Jego zdaniem, pomimo iż niedzielny wynik CDU-CSU jest jednym z najgorszych wyników wyborczych w historii, pozwala on jednak chadekom na stworzenie rządu.

- Wynik chadeckich partii nie jest rewelacją, gdyż jak do tej pory jest to jeden z najgorszych wyników chadecji od czasów utworzenia przed 60 laty RFN. Pokazuje on jednak, że Angela Merkel uzyskała potwierdzenie swojej osobistej roli jako udanej kanclerz Niemiec - podkreślił Bartoszewski.

Kryzys polityczny?

W Niemczech można zaobserwować kryzys wielkich partii politycznych, który odbił się zarówno na wyniku CDU-CSU jak i SPD, która dostała ok. 23 proc. głosów - uważa Bartoszewski. Jak zaznaczył, kryzys ten spowodował, że w Niemczech wyrosły na poważną siłę grupy oparte o dawny NRD-owski system polityczny. Ponad 12 proc. głosów oddano na tzw. nową lewicę, która jest kombinacją partii komunistycznej z odłamem partii socjaldemokratycznej. Ta nowa lewica nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Ona może wszystko obiecywać i wszystko krytykować - uważa pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego.

Kto będzie w koalicji?

Według Bartoszewskiego teoretycznie możliwe są dwa warianty utworzenie nowego rządu. - Albo dotychczasowa koalicja z mniejszą rolą socjaldemokracji, czego nie chce kanclerz Merkel, dla której byłoby to zupełną ostatecznością, albo koalicja z partią liberalną FDP, której Merkel chce i nie ukrywa tego - powiedział Bartoszewski. Jak podkreślił, koalicja z FDP jest bardzo dobra dla Merkel, gdyż "ma ona wtedy partię, która dostała ok. 14 proc. głosów, co pozwala jej mieć wielką przewagę nad słabym koalicjantem".

Zdaniem Bartoszewskiego nowa koalicja z partią liberalną raczej nie przyniesie niczego przełomowego w stosunkach polsko-niemieckich. - Odnoszę wrażenie, że prawdopodobny nowy wicekanclerz i szef dyplomacji Guido Westerwelle nie jest szczególnie dobrze zorientowany w jakichkolwiek sprawach Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii. Nie wydaje mi się, aby nasze relacje z Niemcami w jakikolwiek sposób szczególny się zmieniły - dodał.

Nie mamy się czego obawiać

Stwierdził także, że o kwestie historyczne możemy być raczej spokojni. - FDP nie jest partią ideologiczną, lecz partią pragmatyczno-gospodarczo-wielkomiejsko-przemysłowo-bankową, którą szalenie mało obchodzą i która ma bardzo małe zrozumienia dla spraw historycznych i światopoglądowych - zauważył Bartoszewski.

pap, dar