Prokuratura: dziennikarze nie byli naszym celem

Prokuratura: dziennikarze nie byli naszym celem

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. WPROST) Źródło:Wprost
- Nie było podsłuchu dziennikarzy, lecz wyłącznie podejrzanego o korupcję Wojciecha S. - zgodnie zapewniają: prokuratura, ABW i rzecznik rządu. Takie wyjaśnienia nie wystarczają jednak ani dziennikarzom, ani PiS-owi, który chce, by sprawę zbadała specjalna komisja. Również RPO chce działania z urzędu. Jednak rzecznik rządu Paweł Graś chłodzi nastroje i podkreśla, że "podsłuch był stosowany tylko wobec podejrzanych, a jeśli nagrano także rozmowy dziennikarzy, to dlatego, że kontaktowali się z podejrzanymi". Graś dodaje też, że minister sprawiedliwości już polecił zbadać sprawę prokuraturze.
W sobotę "Rzeczpospolita" napisała, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z telefonu Wojciecha Sumlińskiego. Według "Rz" niezgodne z prawem było to, że nie zniszczono zapisów z podsłuchów rozmów, które nie miały związku ze sprawą. Gazeta kwestionuje też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW Jacka Mąki w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rzeczpospolitej".

 CZYTAJ WIĘCEJ: DZIENNIKARZE NA PODSŁUCHU ABW

Zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie Robert Majewski zapewnił w sobotę, że podsłuch w śledztwie dotyczącym próby handlu tajnymi dokumentami z weryfikacji WSI był stosowany wobec podejrzanego Wojciecha S., a nie wobec rozmawiających z nim dziennikarzy. Również ABW oświadczyła, że nie podsłuchiwała Rymanowskiego i Gmyza, a stenogramy przytoczone przez "Rz" zostały odtajnione nie na żądanie funkcjonariuszy ABW, lecz - zgodnie z prawem - przez prokuratora.  Prokuratura zapewniła też, że udostępnienie części dokumentów prawnikowi Mąki było zgodne z prawem i odbyło się po odtajnieniu dokumentów, kiedy także podejrzani mogli się już zapoznać z materiałem dowodowym.

ABW: materiały są od prokuratury

Sam Mąka przesłał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że jego pełnomocnik wystąpił o dokumenty z postępowania karnego wobec Wojciecha S. i Aleksandra L. w związku z procesem o ochronę dóbr osobistych i uzyskał dostęp do nich zgodnie z kodeksem postępowania karnego. Według Mąki, udostępnione jego pełnomocnikowi dokumenty mają znaczenie dla oceny wiarygodności pozwanego przezeń Gmyza. Według prokuratury zapis rozmowy Gmyza z Rymanowskim - prowadzonej z telefonu Wojciecha S. - zachowano, ponieważ rozmowa wiązała się z zachowaniem Wojciecha S. Zdaniem prokuratury celem próby samobójczej S. mogło być uniknięcie odpowiedzialności karnej wobec grożącego mu aresztu. Prokuratura zapewniła też, że interesowała się wyłącznie treścią rozmów, a nie tożsamością rozmówców podejrzanego.

Dlaczego nie zniszczono zapisów rozmów?

Gmyz wyjaśnienia prokuratury dotyczące udostępnienia materiałów prawnikowi Mąki uznał za niewystarczające. Ponadto - według niego - skoro podsłuch był założony konkretnej osobie, to należało zniszczyć zapis rozmów prowadzonych z telefonu Sumlińskiego przez osoby trzecie.  Śledztwo przeciwko Wojciechowi S. i Aleksandrowi L., podejrzanym o powoływanie się na wpływy w komisji weryfikacyjnej WSI i ujawnienie tajemnicy państwowej, prokuratura prowadzi od maja ubiegłego roku. W listopadzie zamierza zakończyć postępowanie.

Wypych: winni poniosą konsekwencje

Prezydencki minister Paweł Wypych powiedział, że jeśli ABW działała nielegalnie, to należy wyciągnąć konsekwencje wobec jej szefa. Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zapowiedział, że podejmie w tej sprawie działania z urzędu, a jego biuro przystąpi do wyjaśniania sprawy.  Zbadania jej przez sejmową komisję do spraw służb specjalnych chce klub parlamentarny PiS.

PAP< dar