Mubarak jest dla Clinton ważniejszy niż Sikorski

Mubarak jest dla Clinton ważniejszy niż Sikorski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który przebywa z trzydniową wizytą w USA nie zdołał się spotkać z amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton, ani z sekretarzem obrony Robertem Gatesem. Clinton odwołała spotkanie z polskim ministrem, ponieważ przedłużyła swoją wizytę na Bliskim Wschodzie, by móc spotkać się z egipskim prezydentem Hosni Mubarakiem.
Sikorski miał rozmawiać w USA m.in. o nowym amerykańskim projekcie dotyczącym budowy systemu obrony rakietowej, którego elementy miały znaleźć się w Polsce. Niestety nie spotkał się z żadnym przedstawicielem amerykańskiej administracji, który mógłby udzielić mu konkretnych informacji w tej sprawie. Najważniejszym rozmówcą Sikorskiego w USA był generał James Jones – doradca Baracka Obamy do spraw bezpieczeństwa narodowego, czyli odpowiednik profesora Zbigniewa Brzezińskiego w gabinecie Jimmy’ego Cartera.

Nic się nie stało?

Departament Stanu USA zapewnił, że Clinton liczy na szybkie ustalenie nowego terminu spotkania z Sikorskim.i ogłoszenie wznowienia dialogu strategicznego między Polską a USA. Czy decyzja Hillary Clinton była dla Polski policzkiem? – Nie budowałbym wokół tego żadnych teorii. Pani sekretarz stanu postanowiła się spotkać z prezydentem Egiptu. To wszystko – bagatelizował sprawę Sikorski. – Hillary Clinton po prostu nie mogła być w Waszyngtonie. Przecież w tym samym czasie co polski minister w Stanach Zjednoczonych przebywali między innymi José Barroso, Javier Solana czy Carl Bildt. I spotkania z nimi też nie doszły do skutku – przekonuje Anders Aslund, ekspert Instytutu Petersona w Waszyngtonie. Ekspert dodał również, że sekretarz obrony Robert Gates wyjątkowo rzadko spotyka się z ministrami spraw zagranicznych. Polscy dyplomaci mają teraz nadzieję, że namówią Clinton na przyjazd do Warszawy.

"Ameryka nie porzuciła Polski"

Sikorski stwierdził również na antenie amerykańskiej telewizji, że Polska wcale nie czuje się "porzucona" przez USA i jest zadowolona z "tarczy bis" nawet bardziej, niż z poprzedniej proponowanej jej tarczy antyrakietowej. - Zawsze wiedzieliśmy, że nowa administracja zrewiduje plan prezydenta Busha umieszczenia w Polsce bazy tarczy rakietowej - stwierdził Sikorski. - Zrobili to i proponują nam coś, co - jeśli zostanie zbudowane - uważamy nawet za bardziej atrakcyjne - dodał.

Trzymamy Obamę za słowo

Sikorski stwierdził też, że "trzyma za słowo" administrację prezydenta Baracka Obamy, że spełni zobowiązania wobec Polski dotyczące gwarancji bezpieczeństwa i współpracy wojskowej. Szef MSZ przypomniał Amerykanomobietnicę umieszczenia w Polsce rotacyjnie amerykańskich rakiet obronnych Patriot, co byłoby spełnieniem postulatu obecności sił zbrojnych NATO na terytorium Polski.

Sikorski poinformował też, że wszelkie decyzje w sprawie ewentualnego zwiększenia liczby polskich wojsk w Afganistanie zapadną jedynie w ramach wspólnych ustaleń w NATO. - Zgodziliśmy się, że nowe podejście w sprawie Afganistanu powinno być wspólnym podejściem. Powinny to być decyzje sojusznicze, ale nie osobne decyzje któregokolwiek z krajów - powiedział. Dodał, że sekretarz generalny NATO "ma skoordynować stanowiska poszczególnych rządów, tak aby sojusz mógł mówić w sprawie Afganistanu jednym głosem".

"Rzeczpospolita", PAP, arb