Kaczyński: mój brat pokona Tuska

Kaczyński: mój brat pokona Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński wierzy, że mimo niekorzystnych sondaży Lech Kaczyński ponownie wygra wybory prezydenckie. Kaczyński podkreślił, że celem przyszłorocznych wyborów dla PiS jest utrzymanie prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Odnosząc się do przedstawionych przez premiera Donalda Tuska propozycji zmian ustrojowych, prezes PiS skrytykował pomysł ograniczenia kompetencji prezydenta, który miałby być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. Przytoczył wyniki badań opinii publicznej, według których większość Polaków chce powszechnych wyborów prezydenta. Kaczyński uważa, że PO nie uda się zmienić konstytucji. - Żeby zmienić konstytucję trzeba mieć dwie trzecie głosów, nasz klub ma więcej niż jedną trzecią. Nie sądzę też, żeby te różne mniejsze grupy były gotowe przy takich wynikach badań się ważyć na podnoszenie głosu przeciwko woli zdecydowanej większość społeczeństwa - powiedział Kaczyński.

"PO pisze konstytucję pod siebie"

Jego zdaniem, nikt poza PO nie skorzysta na takiej zmianie ustawy zasadniczej, która ograniczy władzę prezydenta na rzecz rządu. - Można z tego wyciągnąć wniosek następujący: Donald Tusk doszedł do wniosku, że jego wybór nie jest już taki pewny i sądzę, że jest to wniosek słuszny - powiedział prezes PiS.

Zdaniem szefa PiS uprawnienia wybieranego w bezpośrednich wyborach prezydenta powinny być raczej zwiększone, a nie ograniczane. - Mówię to, nie ze względu na interes mojej partii, czy nawet mojej rodziny, bo wybory przecież już za rok i w tej chwili wiadomo, że wszystkie badania wykazują, że obecny prezydent nie ma wielkich szans, chociaż my uważamy inaczej - my uważamy że on wygra; ale mówię to ze względu na pewną logikę systemu - tłumaczył. Według niego jeżeli Polacy - co pokazują sondaże - chcą powszechnych, bezpośrednich wyborów prezydenta, to znaczy, że - jak mówił - "chcą, żeby prezydent miał dużo władzy". Dodał, że wybór w wyborach powszechnych prezydenta, którego funkcja byłaby głównie reprezentacyjna, nie ma sensu.

Prezydent to numer jeden w Polsce

Prezes PiS dodał, że według badań opinii publicznej urząd prezydenta jest "urzędem numer 1" i "głowa państwa powinna cieszyć się szczególnymi względami, a także - oczywiście w ramach tego, co możliwe w demokracji - szczególną ochroną". Oceniał, że rząd Tuska i związani z nim politycy byli zawsze inicjatorami "przepychanek" z prezydentem, co - jak dodawał - "niszczy polskie życie publiczne". - Ci ludzie w imię osobistych interesów, ambicji pewnych osób szkodzą Polsce w sposób przemyślany, zaplanowany - mówił szef PiS.


PiS będzie chodzić "po parafiach"

Pytany o metody, jakimi PiS zamierza dotrzeć do wyborców, Kaczyński powiedział, że związane z tym działania nazwano wewnątrz partii akcją "od parafii do parafii". Zaznaczył, że nie chodzi o "chodzenie po kościołach" czy mieszanie wiary z polityką, ale dotarcie do jednostek "mniejszych niż gmina, większych niż wieś". - To jest pewna przenośnia - chodzi o to, żeby się spotykać z ludźmi nawet na terenach mniejszych niż gmina, żeby w jednej gminie było kilka spotkań - tłumaczył.

Według badania GfK Polonia dla wtorkowej "Rzeczpospolitej" 85 proc. ankietowanych jest przeciwnych likwidacji urzędu prezydenta. 82 proc. badanych opowiedziało się za tym, by prezydent był wybierany w wyborach prezydenckich. 62 proc. uważa, że prezydent powinien mieć prawo weta wobec ustaw, 36 proc. jest przeciwnego zdania. Z kolei na pytanie, czy rola prezydenta powinna być ograniczona, a władza powinna być w rękach premiera, twierdząco odpowiedziało 57 proc. badanych, a przecząco - 37 proc.  Z kolei z sondażu PBS DGA dla wtorkowej "Gazety Wyborczej" wynika, że większość Polaków nie chce zmienić podziału władzy między premiera a prezydenta (57 proc.). 89 proc. nie chce, by prezydenta wybierał parlament


PAP, arb