Prokuratura: ciało znalezione nad Wisłą to szyfrant Zielonka

Prokuratura: ciało znalezione nad Wisłą to szyfrant Zielonka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odnalezione w kwietniu w Warszawie szczątki to ciało zaginionego szyfranta polskiego wywiadu wojskowego Stefana Zielonki - podał w środę szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.
Szeląg poinformował, że po badaniach DNA w laboratorium policji "w sposób nie budzący wątpliwości uznać należy, że odnalezione zwłoki są szczątkami chorążego Stefana Z.". Powinno to zamknąć wszelkie spekulacje w tej sprawie" - dodał.

Prokurator powiedział, że patomorfolog określi ewentualnie czas śmierci i jej przyczynę, choć na razie prokuratora nie ma danych by uznać, że przyczyniły się do niej "osoby trzecie". Według Szeląga, śledztwo w sprawie dezercji Zielonki zostanie umorzone po wpłynięciu opinii patomorfologa oraz toksykologa. Najwcześniej mogą one być znane w przyszłym tygodniu.

Zwłoki odnaleziono 27 kwietnia w warszawskim Wawrze. Aby ustalić, czy jest to ciało zaginionego szyfranta, zwłoki zostały poddane badaniom genetycznym. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wznowiła też zawieszone wcześniej tajne śledztwo w sprawie zaginięcia szyfranta.

Wszystko wskazuje na to, że są to zwłoki Zielonki - ujawnił krótko potem sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki. Pytany, czy służby mają pewność co do identyfikacji zwłok, odparł: "Ja mam tę pewność". Zapytany, czy Zielonka popełnił samobójstwo, powiedział: "Wiele wskazuje, że była to jego osobista tragedia".

Zielonka, 52-letni wojskowy szyfrant, pracownik Służby Wywiadu Wojskowego, zaginął w kwietniu 2009 r. Jego zaginięcie zgłosiła żona. Służby informowały, że przyczyną zniknięcia były najprawdopodobniej problemy osobiste.

W marcu br. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła szyfrantowi zarzut dezercji. Według mediów, najbardziej prawdopodobne były dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakładała, że szyfrant popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej, od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju.

Szef MON Bogdan Klich mówił w 2009 r., że "coraz bardziej prawdopodobna jest hipoteza problemów osobistych szyfranta". "Zaginięcie nie wpływa ani na bezpieczeństwo Służby Wywiadu Wojskowego, ani tym bardziej bezpieczeństwo państwa" - zapewniał. Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Janusz Nosek, pytany w grudniu 2009 r. o medialne doniesienia o ewentualnym przejęciu chorążego przez obce służby, mówił dziennikarzom, że zakładane są wszystkie warianty, także zdrada lub pozyskanie przez inne służby, ale - jak się wyraził - "prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest mniejsze niż jeden promil".

Według RMF FM, chorąży leczył się na depresję. Po likwidacji WSI dwa lata czekał na weryfikację. Złożył rezygnację, bo miał już prawa emerytalne, ale namówiono go na pozostanie w służbie.

PAP, im