"Załoga była niezgrana. Tu wszystko nonszalancko było zrobione"

"Załoga była niezgrana. Tu wszystko nonszalancko było zrobione"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Załoga na lot do Smoleńska została niewłaściwie dobrana. Ze stenogramów wynika, że kiedy przechodzą na język rosyjski komunikację od nawigatora przejmuje kapitan. To niedopuszczalne – powiedział były pilot 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego Stefan Gruszczyk w RMF FM.
Załoga prezydenckiego Tu-154 zaryzykowała podchodząc do lądowania. - Są pewne sytuacje w tym zawodzie, przy lotach z tak ważnymi osobami, że jest taki psychiczny nacisk na dowódcę – twierdzi Gruszczyk.

Jego zdaniem podstawowym błędem był brak planu postępowania w razie złej pogody. - To było tak nonszalacko zrobione. Nie była omówiona sytuacja, bo załoga, dowódca powinien na ziemi, siadając do samolotu, wiedzieć co ma zrobić w sytuacji, gdy pogoda nie pozwala na lądowanie.
 
- Wszystkie przepisy w lotnictwie pisane są krwią i jeżeli lotnik to będzie miał przed oczyma, to nigdy nie zrobi jakiegoś głupstwa "a bo może spróbuję" – zaznaczył pułkownik.

Kolejnym błędem – zdaniem Gruszczyka – było niezgranie załogi. Kapitan, zamiast skupić się na lądowaniu prowadził łączność po rosyjsku. - Póki pracowali po angielsku, to pracował nawigator, a później jak przeszli na rosyjski, to już dowódca załogi. Nie powinien tego robić, bo od tego jest właśnie nawigator. Taki jest podział w załodze, takiej czteroosobowej, w jakiej oni byli. Bo to jest dodatkowe obciążenie. Proszę sobie wyobrazić, że zła pogoda, kapitan jest skupiony na podejściu do lądowania i jeszcze musi łączność prowadzić. To jest dodatkowe jakby rozproszenie tego, na co ja mam zwracać uwagę – zaznacza pułkownik.

RMF FM, im