Gowin: biskupi umyli ręce

Gowin: biskupi umyli ręce

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. jgowin.pl) 
- Krzyż nigdy nie może nie być sprawą biskupów. Wezwanie, aby politycy sami rozwiązali ten problem to trochę gest Piłata, gest umywania rąk - ocenił poseł PO Jarosław Gowin.
Zgromadzeni na Jasnej Górze biskupi zaapelowali w środę do władz, m.in. premiera, prezydenta, prezydent Warszawy i liderów partii politycznych o powołanie komitetu, który zdecydowałby o sposobie i formie upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik podkreślił, że chodzi o godne upamiętnienie ofiar. Dodał, że prawo do  głosu mają też harcerze, którzy krzyż ustawili. - To nie jest konflikt o krzyż, jest to  konflikt o styl, o sposób, formę upamiętnienia wydarzeń smoleńskich. Myślę, że tego problemu my, jako biskupi, nie rozwiążemy, bo nie jesteśmy władni, żeby ten problem móc rozwiązać - powiedział abp Michalik.

Poseł PO Jarosław Gowin powiedział, że taka decyzja biskupów wynika z podziału w Episkopacie. - zaangażowania Kościoła w sprawie polityki, są wśród biskupów głębokie różnice zdań. Z drugiej strony to wynika z pewnego poczucia bezradności, którą mają i biskupi i politycy i  pewnie zwykli obywatele - skomentował poseł.

Obrońcy krzyża nie są stroną

- Krzyż nigdy nie może nie być sprawą biskupów. Wezwanie do tego, aby politycy sami rozwiązali ten problem w sytuacji, gdy wiadomo, że jest to problem rozgrywany politycznie, to taki trochę gest Piłata, gest umywania rąk - dodał Gowin. Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej problem krzyża przed Pałacem Prezydenckim wymaga współpracy Kościoła, władz państwa, władz miasta i harcerzy. - Obrońcy krzyża nie są w tym sporze stroną - podkreślił Gowin. - W tym sporze stroną są harcerze. Moim zdaniem należy zrealizować porozumienie mądre, zawarte między Kurią Warszawską, Kancelarią Prezydenta i harcerzami - dodał poseł.

Obrońcy świeckości się wyżywają

Gowin podkreślił, że w sprawie krzyża "dobrych rozwiązań nie ma". - Należy uzbroić się w cierpliwość i odwrócić uwagę od tego konfliktu, który jest takim zanurzeniem się w  oparach absurdu. W najczarniejszych snach nie spodziewałem się, że pamięć o  ofiarach katastrofy i najświętszy dla Polaków symbol, jakim jest krzyż, mogą stać się zakładnikami tak złych emocji - powiedział Gowin. Zdaniem posła PO złe emocje są po obu stronach sporu, u obrońców krzyża i tzw. obrońców świeckości, którzy "wyżywają się w takich happeningach, jak układanie krzyża z puszek po  piwie". Gowin stwierdził, że sprawę krzyża "rozgrywają politycy".

Prezydent nie powinien się angażować

Według Gowina referendum dotyczące pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej "absolutnie nie jest potrzebne". - Krakowskie Przedmieście jest w  gestii władz miasta, dlatego nie dziwię się, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz protestuje przeciwko wszelkim próbom rozwiązania, które pominie stanowisko samych warszawiaków - ocenił polityk. Gowin podkreślił, że od początku konfliktu "było jasne", że dla krzyża "Krakowskie Przedmieście nie jest miejscem docelowym". Zdaniem posła PO prezydent Bronisław Komorowski nie powinien "w tej sprawie odgrywać szczególnie aktywnej roli, dlatego że stałby się w ten sposób także zakładnikiem ludzi, którzy wokół krzyża posługują się metodą szantażu. Szantażu i łamania prawa".

zew, PAP