"Kwiatkowski nie zgrzeszył śmiertelnie"

"Kwiatkowski nie zgrzeszył śmiertelnie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski popełnił wpadkę odsłuchując nagrań w Instytucie Ekspertyz Sądowych - uznali w niedzielę rozmówcy "Siódmego dnia tygodnia" w Radiu Zet. Dla większości z nich nie ma jednak powodu do jego dymisji.

- Minister Kwiatkowski odnotował wpadkę. Absolutnie to nie powinno mieć miejsca. Minister sprawiedliwości powinien wiedzieć, że jak pracuje się w danej placówce nad materiałem poufnym, to minister nie powinien z dziennikarzami uczestniczyć w tej czynności - powiedział w niedzielę Tomasz Nałęcz z Kancelarii Prezydenta RP. Dodał, że Kwiatkowski nie popełnił "grzechu śmiertelnego", który miałby być powodem do dymisji ministra.

Słuchać nie powinien

Podobnie szef parlamentarnego klubu PSL Stanisław Żelichowski nie widzi w zachowaniu Kwiatkowskiego powodu do jego dymisji. - Moim zdaniem zwyciężyło w ministrze stare przyzwyczajenie, kiedy był prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości. A teraz już nie jest prokuratorem, ale tylko ministrem. Powinien to wiedzieć i słuchać tego nie powinien - powiedział.

Powodu do dymisji nie widzi również wiceszef klubu SLD Marek Wikiński. W jego ocenie Kwiatkowski zrobił "szoł". - Chciał pokazać opinii publicznej za pośrednictwem dziennikarzy, że rząd PO rzeczywiście przyciska sprawę, żeby jak najszybciej to śledztwo, na które czeka cała Polska, było zakończone. Jest to grzech ciężki, ale nie śmiertelny - zaznaczył. Jako "burzę" zrobioną z niczego uznał poseł PO Andrzej Halicki. - Powstała burza, że minister Kwiatkowski coś zrobił. Minister niczego nie zrobił, bo nie ma tu jego woli. Nie zaprosił dziennikarzy w tym celu, tylko w zupełnie innym i był uczestnikiem pokazu, który zorganizował Instytut - podsumował.

Błaszczak: niepoważne zachowanie

Zachowanie Kwiatkowskiego skrytykował natomiast szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak. - Mamy do czynienia z taką sytuacją, że bez zgody prokuratury, minister Kwiatkowski już jako wyłącznie minister sprawiedliwości, a nie prokurator generalny, wyraźnie zapoznawał się z materiałami, które są objęte postępowaniem prokuratorskim - powiedział Błaszczak. Podkreślił, że nie jest poważne, aby minister rządu robił "jakieś przedstawienie" i to "z wykorzystaniem materiałów, które są objęte postępowaniem prokuratorskim".

W piątek w Instytucie Ekspertyz Sądowych dziennikarze wraz z ministrem wysłuchali nagrania z rejestratora. Była to rozmowa wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szum w kabinie pilotów. Sam minister wysłuchał natomiast w słuchawkach kilkusekundowego nagrania, w którym, jak poinformował, "miał wszystkie głosy". Wyraził przekonanie, iż trudność pracy polega "na rozkładaniu tych głosów, tak aby zindywidualizować ich odbiór". Kwiatkowski tłumaczył potem, że nagrania, których odsłuchiwał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która jako prowadząca śledztwo jest dysponentem zapisów z czarnych skrzynek rządowego tupolewa, nie wyrażała zgody na ich odsłuchiwanie, a taka zgoda byłaby wymagana prawem.

zew, PAP