Tak można było już wcześniej
Jak podkreśliła Staroń, możliwość przeniesienia własności nieruchomości istniała od wejścia w życie Prawa spółdzielczego, a nie z nowelizacji, nad którą posłanka pracowała. Cywilny proces z "Rz" Staroń wygrała prawomocnie. Sądy obu instancji uwzględniły jej powództwo, nakazując "Rzeczpospolitej" zamieszczenie na swych łamach przeprosin (także na stronie internetowej), a także wpłacić łącznie 90 tys. zł na cel charytatywny. W ostatni wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie wskazał, że przeprosiny mają się ukazać w wydaniu gazety "w pierwszy piątek po uprawomocnieniu się wyroku" - chodzi więc o wydanie wigilijne. Sędzia Jerzy Paszkowski doprecyzował, że przeprosiny mają być zamieszczone na trzeciej stronie gazety, zajmując ćwierć stronicy. W zasądzonej treści przeprosin znajduje się zdanie, pod którym ma się podpisać naczelny "Rz" Paweł Lisicki: "posłanka nie kierowała się chęcią korzyści majątkowej i jej nie osiągnęła". Ponadto, na mocy wyroku, gazeta ma wyrazić ubolewanie za naruszenie dóbr osobistych Staroń i zobowiązać się do nieczynienia tego w przyszłości.
"Rz" chce kasacji
Przeprosiny nie ukazały się jednak w gazecie. Jak poinformowała znająca sprawę osoba z otoczenia redakcji, "Rzeczpospolita" chce jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego i liczy na jej powodzenie, a przeprosin nie publikuje z uwagi na to, że prawnik Lidii Staroń nie złożył razem z pozwem wniosku o tzw. zastępcze wykonanie wyroku. Dzięki temu, nie ma klauzuli wykonawczej, którą Staroń mogłaby przedłożyć redakcji żądając druku przeprosin - mogłaby też opublikować je na własny koszt, a następnie ściągnąć należność od gazety.
We wtorek sąd oceniając sprawę podkreślił, że autor inkryminowanego artykułu w "Rz" nie dochował należytej staranności przy gromadzeniu materiałów prasowych i nie zweryfikował prawdziwości stawianego zarzutu. - Jeśli dziennikarz nie znał przepisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, mógł zasięgnąć opinii eksperta. Wtedy dowiedziałby się, że pani poseł nie mogła uwłaszczyć się dzięki nowelizacji, nad którą pracowała - mówił sędzia Paszkowski w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Sąd podkreślił, że wziął pod uwagę kontekst artykułu. - Powódkę przedstawiono w nim jako osobę przedkładającą interes prywatny nad publiczny - a jest ona posłem na Sejm, osobą, do której należy przykładać najwyższe standardy - dodał sąd, uzasadniając zasądzenie kwoty na cel społeczny.
zew, PAP